Mąż na Shirley

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Mąż na Shirley

Postprzez paniA Pn, 06.08.2018 22:17

Mąż na Shirley
Wczoraj stała się rzecz niesamowita. Pojawiłam się u Pani w teatrze z MOIM MĘZEM, który jak do tej pory nie wyrażał zainteresowania takimi przedsięwzięciami. Celowo wybrałam spektakl no powiedzmy troche łatwiejszy choć nie bez miejsc do zastanowienia, żeby go nie zrazić a rozśmieszyć i zainteresować. Nie wiem czy jego decyzja została podjęta pod wpływem tego że teatr to dobre miejsce na spędzanie ostatniego dnia urlopu czy też może pod wypływem tego co usłyszał od swojej mamy - "co ona tak sama do tych teatrów jeździ, jedź sprawdź co ona tam robi" ;) bo faktycznie znalezienie kompana do tej mojej jak to posumowała mnie Pani poznana w Teatrze Polonia - turystyki teatralnej - nie mam wielu.

Mój mąż jest człowiekiem dość specyficznym, sporo ode mnie starszym, przeżył zdecydowanie więcej ode mnie, mało co jest w stanie go zaskoczyć, nadal młody duchem i szalony, choć niestety zdarza mu się dość często "narzekać na wszystkich i na wszytsko i jak pomyśle co on ma w głowie i o czym myśli..." Ciesze się że zrozumiał że nie jest to spektakl feministyczny, że zażenowały go Panie siedzące za nim które absolutnie tego nie zrozumiały i nadawały na facetów przez cały spektakl bez przerwy. Że ten spektakl jest troche jak Dzień Świra każdy znajdzie w nim cząstkę siebie i nie trzeba się z nim w 100% utożsamiać. Choć po pierwszym akcie powiedziałam mu że w sumie to żadna różnica czy jestem sama czy z nim bo od momentu wyjścia z samochodu do teraz w ogole się do mnie nie odezwał oprócz kwestii technicznych tzn. gdzie jest moje miejsce, bo mieliśmy na jednym bilecie miejsca w dwóch różnych częściach sali, że łatwiej byłoby mi zagadać do kogoś obcego jakbym była sama niż w tym momencie porozumieć się z nim.

Przedstawienie bardzo mu sie podobało, choć się do tego do końca nie przyznał, ja mimo że z drugiego końca sali, widziałam jak się śmiał i wzruszał ;) Podsumował, że naprawdę podziwia mnie że zrealizowałam moje postanowienie zeszłoroczne żeby być w Warszawie na spektaklu co najmniej raz w miesiącu, że on nie dał by rady. Nie wiem czy to był komplement czy uznanie mnie za świrniętą, nie udało mi się tego ustalić...

Oczywiście wiedziałam że będzie tak że jak jadę sama to nigdy nie ma wypadku na autostradzie, korków w samej Warszawie, brak miejsc parkingowych itp. A jak jego zabiorę to od razu to wszytsko będzie miało miejsce. Tak oczywiście się stało, zdążyliśmy w ostatniej chwili, ale się udało. Byliśmy, może jeszcze kiedyś bedziemy...

Wczoraj też z wielką radością odkryłam że 2.09 będzie Pani w Brzezinach w Muzeum Regionalny. Natychmiast zarezerwowałam bilet dla mnie i mojej mamy, która była na tym koncercie w 1999 roku w Toruniu w Dworze Artusa a potem wspólnie przesłuchałyśmy tę płytę dziesiątki razy.

Po chwili namysłu stwierdzałam jednak, że powinnam również zabrać na ten koncert moją teściową. Wbrew temu co zacytowałam powyżej nie jest to wtrącająca się i broniąca swojego synka nad życie klasyczna teściowa. Mieszka 10 km od Brzezin i całe swoje życie poświeciła mężowi i dzieciom, nie buntując się absolutnie przed niczym. I choć moja mama również zajmowała się mną kiedy mój tata robił karierę naukową i był zawsze na pierwszym miejscu to wiem że ona w przeciwieństwie do teściowej zawsze potrafiła walczyć o swoje potrzeby i pragnienia, tam jednak tego zabrakło. Zobaczyłam w niej dużą część Shirley i mam nadzieje, że tym koncertem troszeczkę ją rozerwiemy, a może wręcz porwiemy :D

Bardzo przepraszam Panią na za drzewo genealogiczne przedstawione powyżej, mam nadzieję że te kilka akapitów ucieszy Panią tak jak mnie cieszy każda strona Pani dzienników.

Do zobaczenia 2.09 w Brzezinach.

P.S. W kwietniowych życzeniach urodzinowych moja przyjaciółka, która jest osobą świetnie piszącą różnego rodzaju teksty i każde życzenia od niej są arcydziełem, wiedząc o moim uwielbieniu do Pani życzyła mi osobistego spotkania z Panią, no bardzo ciekawe czy to życzenie się kiedyś spełni...

Z niesłabnącą fascynacją

Agata Jakubowska
paniA
 
Posty: 21
Dołączył(a): N, 13.11.2016 11:08

Re: Mąż na Shirley

Postprzez Krystyna Janda Cz, 20.09.2018 04:06

Miła Pani Agato, już po Brzezinach i wielu innych wieczorach, zajrzałam tu dopiero teraz bo ilość spraw, problemów a także rodzinnych uroczystości i komplikacji , jest ostatnio trochę u mnie zbyt duży. Dziękuje Pani za towarzyszenie i mnie i naszym teatrom, pozdrawiam męża i resztę wymienionych członków Rodziny. Zapraszam serdecznie. Pewnie sie spotkamy, choćby na moment prywatnie, ja niechętnie spotykam się po spektaklu , bo jestem zbyt zdechła, no i najczęściej mam jakieś jeszcze rzeczy zawodowe do dokończenia, podpisania , omówienia. Serdeczności i ukłony.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja