Ja, wiejska nauczycielka ...

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

Ja, wiejska nauczycielka ...

Postprzez zuzanna6 So, 06.04.2019 11:18

Witam, Pani Krystyno

Obiecałam, że się pochwalę moimi występami. W powiatowym przeglądzie kabaretów moi uczniowie byli bezkonkurencyjni, znowu pierwsze miejsce. To dodaje skrzydeł i cieszy, że swoje pasje można przenosić na dzieciaki i razem z nimi bawić się w teatr.
Z nauczycielami, w tym przeglądzie, miałam premierę. Był wielki szał i spontan, bo kilka osób zachorowało, musiałam zmieniać przydział ról i sama również zagrać. Najpierw był wielki stres, ale jak już byłyśmy na scenie obudził się w nas aktorski duch i dałyśmy z siebie wszystko, zajęłyśmy drugie miejsce. Również radość. :)

To co się teraz dzieje w sprawie oświaty, nawet trudno mi komentować … jesteśmy przygnębione. Nie jesteśmy rewolucjonistkami, jesteśmy wrażliwymi intelektualistkami, dla których bez względu na wszystko zawsze uczeń był najważniejszy. Zgoda na strajk i pozostawienie uczniów dużo nas kosztuje. Cały czas miałyśmy nadzieję, że Rząd wysunie takie propozycje, że do strajku nie dojdzie. Niestety, to co się dzieje nie daje nam innego wyboru. W mojej szkole ponad 80% nauczycieli jest gotowych do strajku.

Pani Krystyno, jestem tuż przed emeryturą. Jako osoba samotna właściwie całe życie żyłam bardzo skromnie. Chyba się do tego przyzwyczaiłam. Jestem życiową optymistką, z dużym poczuciem humoru i pewnie mnie to ratuje. Zawsze najważniejsze zdrowie i praca, którą kocham, która daje dużo satysfakcji, i praca w której jestem doceniana, nagradzana … Zawsze lubiłam swoją pracę i nie wyobrażam sobie innej. Im bliżej emerytury, tym przeżywam większe lęki … jak przetrwam … zaczęły się wydatki na leki, na zabiegi na kręgosłup … Coraz częściej myśl o satysfakcji - to za mało. Przeżyłam szkołę trudną, biedną za czasów komuny, przeżyłam zaciskanie pasa, gdy przyszła wolna Polska … całe życie zaciskałam pasa, teraz zaciskam pięści, mówię dosyć …

Najbardziej boli ignorancja i brak szacunku.

Zupełnie nie rozumiem tych, którzy mówią o naszym 18. godzinnym wymiarze godzin pracy … siedzę w papierach od rana do wieczora … zawsze jest coś do napisania, zrobienia, sprawdzenia … czy ci ludzie nie wiedzą, że nie sprawdzamy sprawdzianów na lekcjach … nie robimy zebrań, narad, szkoleń w czasie zajęć … Kiedyś to policzyłam w skali jednego miesiąca, kiedy była rada pedagogiczna (4 godziny), kiedy miałam zebranie z rodzicami (2 godziny) i jeszcze przygotowałam konkurs, więc na mojej głowie scenariusz imprezy, zaproszenia dla gości, szukanie sponsorów (część nagród kupiła koleżanka nauczycielka, której mąż dobrze zarabia), przygotowanie występu, dyplomów, dekoracji …każda impreza, która trwa tylko 45 minut, to cała wielogodzinna logistyka (po lekcjach!) – wyszło mi 48 godzin tygodniowo. Szkoda, że ludzie tego nie wiedzą, to bardzo przykre, jak wypominają nam tylko czas spędzony w szkole, przy tablicy.

Nieograniczony czas pracy ciągle obraca się przeciwko nam. Szkoda, że ludzie nie rozumieją, że każda lekcja to koniec i początek kolejnej naszej pracy domowej. To praca przy moim prywatnym komputerze, tuszu do drukarki, itd. itp.

Szkoda, że ludzie nie wiedzą, że zawsze zanim rozpocznę lekcję muszę w domu się do niej przygotować, a jak kończę lekcje musze zanieść do domu zeszyty, ćwiczenia sprawdziany i to tylko część mojej pracy domowej.

Bardzo chciałabym takiej reformy, żebyśmy pracowali od 08.00 do 15.00 i nie musiałabym nikomu opowiadać, ile czasu dodatkowego zajmuje mi praca. Chciałabym w szkole przygotowywać się do zajęć, a po lekcjach mieć swój kącik i komputer, w którym przerzuciłabym tyle papierków i zeszytów, ile bym zdążyła do 15.00. I wtedy mniej sprawdzianów, mniej innowacji, mniej dokumentów, którymi nas się ciągle zalewa. Ile zrobiłabym do 15.00 i koniec. Wychodzić z pracy z torebką bez dokumentów o 15.00 to byłby dla nas prawdziwy Raj. Jakby rodzic chciał ze mną porozmawiać, musiałby się zwolnić z pracy, a rady, zebrania – to chyba musiałyby być płatne jako nadgodziny. Może być taka szkoła, tylko wymaga ona stworzenia warunków do pracy indywidualnej nauczyciela. Chyba tylko to zamknęłoby buzię tym wszystkim, którzy w kółko piszą, że pracuję 18 godzin w tygodniu. Strasznie boli mnie ta niesprawiedliwość.
Ale czego wymagać od ludzi, jeśli Pani Minister o tym nie mówi. Rządzący nie ucinają pomówień, że zarabiamy 5 tysięcy i że pracujemy po 18 godzin w tygodniu. Za mało się mówi, że szkoła wymaga reformy, bo zmienia się świat i zmieniają nasze dzieci. Musimy być szkołą współczesną, nowoczesną, z nowymi metodami pracy. Modne jest pojęcie „indywidualizacja procesu kształcenia” – tak, tylko tak, ale pod jednym warunkiem, w klasie nie może być więcej uczniów jak 18.

Z maluchami mam dywan w klasie, kąciki tematyczne, tablice multimedialną, warunki super, tylko niestety ławki zajmują więcej miejsca niż ten dywan, wychodzenie z ławek, umożliwianie ruchu w czasie zajęć przy takiej nadruchliwości dzieci jest prawie niemożliwe – jest ich za dużo w klasie! Wiemy jak pracować, tylko dajcie nam politycy ku temu warunki. Nie oszczędzajcie na szkole! Nie zrzucajcie wszystkiego na i tak życzliwe nam Samorządy.

Może zamiast inwestować w burzenie tego co było, wystarczyło przerzucić wszystkie koszty w zmniejszenie liczebności klas, zwiększenie liczby pedagogów i psychologów, pochylić się nad programami pomocy uczniom i rodzicom z wszelkimi trudnościami. O tym też się nie mówi, a coraz więcej dzieciaków wymaga pomocy …
Wszelkie reformy nie powinny być wymyślane przy biurku w Warszawie. Rządzący (z każdej partii) powinni odwiedzić środowiska wiejskie, szkoły w małych miasteczkach, porozmawiać z nauczycielami z długim stażem i wyjść na przeciw rosnącym problemom, by jakiekolwiek reformy miały sens, były dla ucznia i dla nauczyciela, a nie dla propagandy politycznej.

I to jest skandal, że nauczyciele tak mało zarabiają.

Wyżaliłam się trochę. Pani Krystyno, czuję się patriotką, dobrym nauczycielem, porządnym człowiekiem, a popadłam, tak jak Pani, też w ten drugi sort …

Miałam nie pisać, a się znowu rozpisałam … Jak to było w tej piosence: „… żeby te listy czytał świat…”

Z jednej strony nie potrafię żyć beż tej mojej szkoły, tego hałasu na przerwach, gonitwie za obowiązkami, sukcesami dzieciaków, które przy mnie zaczynają pisać, liczyć, czytać, tańczyć, malować … nauczanie to wielka przygoda. A jaka radość, jak podchodzi wielki facet i mnie przytula na ulicy, a ja poznaję w tej męskiej twarzy zagubione kiedyś oczy małego dziecka. On mnie pozdrawia i dziękuje za te pierwsze kroki w szkole, a ja jestem szczęśliwa, że są tacy, którzy mnie pamiętają i są mi wdzięczni. Oczywiście, że nie wszyscy …

A z drugiej strony jest we mnie taki bunt, że jestem gotowa strajkować aż do wakacji … chociaż jak nam nie zapłacą, to nie mam pojęcia z czego będę żyła …

Pozdrawiam Panią serdecznie. Życzę zdrowia i samych dobrych dni. Dziękuję Pani i wszystkim środowiskom aktorskim za poparcie strajku nauczycieli. Każda aprobata w tym momencie jest dla nas bardzo ważna, bo zamknięcie szkoły przed uczniami, jest dla nas bolesnym doświadczeniem.

Wiejska nauczycielka, Zuzanna
Choć już życia psia mać popołudnie
Jest cudnie, jest cudnie...
M.U.
zuzanna6
 
Posty: 192
Dołączył(a): Śr, 18.02.2009 17:10

Re: Ja, wiejska nauczycielka ...

Postprzez Krystyna Janda Pn, 22.04.2019 06:54

I ja pozdrawiam i życzę siły. Nadziei ...Oby moc była z Wami, jak mówi młodzież.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek


Powrót do Korespondencja