Strona 4 z 243

PostNapisane: Pt, 11.03.2005 17:52
przez Anna MM
To OK.

PostNapisane: Pt, 11.03.2005 17:58
przez M.C.
Sloneczne pozdrowienia z upalnego dzisiaj San Francisco. MA Byc rekord 80 stopni F. To tak w okolicach 30 C. Nie wiem co z soba zrobic, chyba cos z krotkim rekawem, ale to przeciez marzec... Ostatnio tylko 'rzucam okiem' na forum, zbyt ladna pogoda zeby sie denerwowac. Ale zauwazylam ze jakby sie w niektorych porach wycisza. Moja prognoza, bo bardzo lubie przewidywania startystyczne, to jeszcze z tydzien i bedzie normalka. Znikajace serniki, brak odpowiedzi z adm, gmatwanina tematow, wszystko stanie sie chlebem codziennym. Hmm... Troche nie na temat ale moze panstwo wybaczycie.

PostNapisane: Pt, 11.03.2005 18:02
przez Anna MM
Wybaczamy i "zazdraszczamy" pogody. U nas śnieg, śnieg i śnieg.

PostNapisane: Pt, 11.03.2005 23:15
przez MarysiaB
Dzien dobry. E., dzieki. Sernik z olejem mial juz dla mnie jak najbardziej wymiar osobisty.
Nie wiem, o co chodzi z tym programem w Tv, ale ja to bym mogla powiedziec: Mozesz mi powiedziec na ch... mi rozne strefy czasowe?

Dla jasnosci jedynie: u mnie grubsze przeklenstwa i brzydkie wyrazy tez tylko w cytatach. To z tej wrazliwosci, oczywiscie.

PostNapisane: Pt, 11.03.2005 23:39
przez MarysiaB
<j>, u nas dlugi weekend. Jutro bede nad oceanem. Badz tam. Za chwile musze odejsc, bo dom. Moze wroce, odpowiedz zna wiatr.

PostNapisane: So, 12.03.2005 00:24
przez MarysiaB
Powtarzam sie: czasami warto poczekac. Jestem tutaj dzieki Tobie i kilku innym osobom. Smieje sie, bo nie chce, zeby mnie cos tu wciagnelo. Musze miec otwarte drzwi. Nikogo nigdy nie spotkam i na razie tego sie trzymam jeszcze, ze zacytuje mistrzynie gatunku. Pozdrawiam.

PostNapisane: So, 12.03.2005 00:36
przez Monika (boston)
Pani Marysiu, jest tu Pani, wiec tak prawie bezposrednio -usmiecham sie do Pani.
Dzis maialam taki dzien, ze hej...wiec jak czytam o kawie z mezem, to zaczynam tesknic za kawiarniami, ktorych tu nie ma. No s amoze dwie we wloskiej dzielnicy, ale gdzie mi tam do wloskiej...daleko i zimno po drodze.
Ja napuszczam wanne i topie brudy tygodnia, a szczegolnie dzisiejszego dnia w pracy.
Niech sie Pani dzieli tymi historiami, w podrozy to zawsze cos sie ciekawego przydazy.
Ja to w razie czego, zaraz na poczatku, udaje, ze spie, zeby nikt mnie nie zaczepial do pogaduszek, bo tego nie znosze. Z wyjatkiem, kiedy dziewczynie siadajacej obok mnie spada na ziemie...polski paszport :) To bylo najprzyjemniejsze pierwsze polgodziny lotu, bo go w ogole nie zauwazylam. A drze i wznosze modly zawsze w tym najwazniejszym dla lotu czasie.
Wiec proosze pisac, a nie z administracja na potyczki chodzic.

PostNapisane: So, 12.03.2005 00:47
przez MarysiaB
Monika! W zyciu codziennym tez lubie ulotne spotkania. Np. we czwartek bylam z dziecmi na zawodach sportowych w ich szkole. 4 godziny. Dookola boiska atmosfera piknikowa. Zamieszanie ogromne, walka wre, jakies komunikaty przez glosniki, jakies loterie itp. Z tych emocji na swoim kocyku przysnelam, tym bardziej, ze dzieci stracilam z oczu w pierwszych 5 minutach. Budze sie i slysze na pobliskim kocyku nasza piekna ojczysta mowe. To ja raczki w trabke i: Halo! Dzien dobry, mowie. Czy to nie dziwne, ze wybralismy to samo miejsce? A oni: Nie, bo to najladniejszy spot. Lubie migawki. Pozdrawiam.
<j>, odchodze. Moze bede.

PostNapisane: So, 12.03.2005 09:33
przez teremi
Kasiu* mam nadzieję, że w poniedziałek będziesz szczęśliwą posiadaczką"Foyer" wysłałam bowiem w piątek - miłej lektury.
Arturw - przykro mi ale miałeś rację Kasia odezwała się, daj znać czy interesuje Cię wyłącznie Krystyna Janda czy też teatr ogólnie pojęty. Z racji swojego zawodu (wyuczonego) i pracy z nim zgodnej w swoich zasobach mam trochę różnych rzeczy pisanych i przy "świątecznych porządkach" okazuje się , że coś jest w kilku egzamplarzach, no i wtedy się pozbywam, a chcę oddawać tym którym to sprawi przyjemność.

PostNapisane: So, 12.03.2005 09:59
przez Anna MM
A czy dzieje się coś ciekawego w Gal.EL?

PostNapisane: So, 12.03.2005 10:16
przez greenw
witam serdecznie
nawet sobie nie zdawałam sprawy jak takie rzeczy , które nas męczą w ciągu dniu, o których nie mówimy, mają potem wpływ na nasze sny , zepchnełam gdzieś głeboko do podswiadomości myśl o pracy zagranicą i dziś śniło mi się ze jechałam do Bratysławy ,ze celnikiem był Rafał królikowski iże mnei w ostateczności nie wpuszczono..
oj no ale nie pojechałam zagranicę ale przynajmniej poznałam Rafała Królikowskiego
pozdrawiam

PostNapisane: So, 12.03.2005 10:28
przez czaczkes
o to sie nazywa pozytywne myślenie :))

PostNapisane: So, 12.03.2005 12:13
przez MarysiaB
Rozbior zdan (na razie wlasnych). "Jestem tutaj dzieki Tobie i kilku innym osobom." Dopisek: rowniez tym milczacym albo bywajacym tu sporadycznie, b.ulotnie np. w dziale uwagi do forum. "Nigdy nikogo nie spotkam." Nie, no suuuper. Niezle, niezle... A KTO by mnie w ogole poznal? W kontakcie osobistym trace na wigorze. Siedze w kacie i jesli chcesz, to mnie stamtad wyciagnij. Ale nie musisz. Wiec moze dobrze, ze jest, jak jest.
Moj jadlospis: miesozerna jestem okrutnie i potwornie (bo: okrutnik i potwor). Obawiam sie, ze w sytuacji podbramkowej skosztowalabym ludziny (Pani polonistko Brombo: ludziny czy czlowieczyny, co lepiej brzmi?). Nabial - mleko do kawy. Nie pamietam, kiedy jadlam np. jablko. I tylko w Polsce: cze-res-nie (1kg dziennie). Bo u nas drogie. Kurcze, na zapas sie chcialam najesc, czy jak? A. czasami ma zryw i kupuje mi jakies preparaty wit., wapniowe, takie bzdety. No dobrze, ze jest ktos, kto sie mna przejmuje. Ale wezme kilka, a potem walaja sie wszedzie przeterminowane opakowania. Stosunek do zdrowia - lekkomyslny. Ale cwicze miesnie. Trzy razy w zyciu mialam ten sam sen: gonilo mnie stado drapieznych zwierzat, lwy, tygrysy itp. Zaczelam o tym pisac i juz sie boje. Moj maz mniej wiecej raz w miesiacu sni, ze jest w Polsce i lapie ryby spod lodu z M. Wlasnie dzisiaj wypadl mu ten sen. Wyciagal okonie z lodowatej wody rekami. Jutro jade do Rye (czyt.rai). Stad pewne oczekiwania. I znowu goraco, wiec odzylam. Zrobilam test Kj. Najciekawszy w drugiej czesci, bo kolory to juz calkiem mi sie porozlazily. I tak: pies - przyjaciel (niby ja???), kot - zdrada (A. suuuper, dzieki), szczur - madry (Nie przejmuje sie. Wrogow nie mam, wszyscy mnie kochaja), kawa - mocna (bez komentarza), morze - wzburzone (moje zycie).

PostNapisane: So, 12.03.2005 12:36
przez MarysiaB
Pierwsza podroz do Polski byla dosc uciazliwa fizycznie. Bo ja wtedy z Polski polecialam po trzech miesiacach do Ameryki. Mozna nawet powiedziec, ze w 2001r. krazylam dookola swiata z trzema walizami, dwoma czy trzema plecakami i dwojka malych dzieci. Jeden plecak byl taki ciezki, ze za kazdym razem jak go zdejmowalam z gory, obawialam sie, ze w koncu kogos nim zabije albo przynajmniej na dluzej wylacze z rzeczywistosci. I dopiero na trasie Londyn - Warszawa ujawnili sie polscy dzentelmeni. Moze dlatego, ze bylam taka zaplakana?
Slimak - zrozumialam. Nie lubie sera - panika.

PostNapisane: So, 12.03.2005 13:56
przez MarysiaB
Znowu stad ucieklam. Meczy mnie to nasluchiwanie. Lubie sie chowac. Tylko gdzie? Kiedy drugi raz bylam w Polsce w 2002r., to do Australii przyleciala moja tesciowa, zeby zajac sie wnukami. Ani slowa po angielsku. W koncu zrozumiala, ze moze krzyczec, ile sil w plucach po polsku, a i tak nikt jej nie zrozumie. Ola napisala jej: Aj dat spik inglisz i babcia wszedzie to powtarzala. W ogole dzielna byla. Szla do rzeznika, kupowala mieso i pokazywala palcami, ze ma byc mielone: brr, brr. Wdzieczna jej jestem. Nie mam...A nie wiem. Moze jakis kryzysik? Ale z goraca?

PostNapisane: So, 12.03.2005 14:10
przez EVITA
Nic Smiesznegi film Marka Koterskiego
M.K to cytat z Marka Kondrata z tego filmu...

Pani Marysiu czy ma Pani może jakieś zdjcia swojej okolicy....może je Pani zamieści....tak dla osłody...u mnie znów snieg sypie...

PostNapisane: So, 12.03.2005 14:11
przez MarysiaB
Najlepszy na koncu. Kiedys nie wroce, cos tak czuje w tej chwili.

PostNapisane: So, 12.03.2005 14:16
przez MarysiaB
E. u mnie wszystko w albumach. W ogole troche zaczynamy byc na wylocie z tego domu. Filmu nie znam, bo zaleglosci we wszystkim. Marysia. A moze ogladalam, tylko juz nic nie pamietam, jak to ja. Wcale by mnie to nie zdziwilo.

PostNapisane: So, 12.03.2005 14:39
przez MarysiaB
Tak, bede w Raju. W Polsce jest jaskinia Raj, ale to chyba nie to samo. A czasami jezdzimy do Edenu. A tam jest cmentarz, droga, a po drugiej stronie ocean. Chodzilismy wieczorami na cmentarz. Jeden nagrobek - deska surf. wbita do polowy, dla syna, ktory wyplynal, moze w tym miejscu za droga?, i nie wrocil. Kreseczka miga na ekranie i... o, znowu...Winko! Na smierc zapomnialam!

PostNapisane: So, 12.03.2005 15:04
przez MarysiaB
Nie, raczej nie ogladalam. Takie cos, to bym chyba pamietala. Poza tym lata 80..., no, bylo niezle, moze najlepiej? Szczegolnie druga polowa. Na razie uciekam. <j>..