POKONAŁAM RAKA!!!!!!!!!!!!!!!!

Postprzez krakowianka jedna Śr, 04.10.2006 22:03

NESS! Jesteśmy z Tobą...

Ja wycięłam 6. Kazali. Od roku zwlekam z jeszcze kilkoma...

Nie wiem co napisać... Ness... Będzie dobrze!!!
Avatar użytkownika
krakowianka jedna
 
Posty: 2376
Dołączył(a): N, 27.02.2005 22:44

Postprzez Cletoris Veritas Śr, 04.10.2006 22:06

TAK TRZYMAC !!!!!!!!!!!!!!!!
Avatar użytkownika
Cletoris Veritas
 
Posty: 5334
Dołączył(a): Pn, 04.04.2005 15:32

Postprzez Carol Śr, 04.10.2006 22:54

Ness!

Gratuluję odwagi i szczerości. Życzę Ci duuuużo siły, optymizmu, chęci walki, wiary, wiary i jeszcze raz wiary.

3maj się

Karolina Tadeusiak
Avatar użytkownika
Carol
 
Posty: 45
Dołączył(a): Śr, 23.08.2006 23:58

Postprzez Cletoris Veritas Śr, 04.10.2006 23:06

.
Ostatnio edytowano Cz, 30.07.2009 20:46 przez Cletoris Veritas, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Cletoris Veritas
 
Posty: 5334
Dołączył(a): Pn, 04.04.2005 15:32

Postprzez ness Cz, 05.10.2006 08:22

Kochani! ciągle nic nie wiem i to zawieszenie w niewiedzy jest nieciekawe, choć moi bliscy pewnie nie odczuwają żadnej różnicy w moim zachowaniu, w środku-burza!
Marysiu! pisałyśmy posta w tej samej chwili! wiem, że mam w Tobie oparcie, liczę na Twoje wsparcie w tym temacie. Ita! na Twoje też. bo tak naprawdę to ten temat nie jest tylko tylko o chorobach nowotworowych. To temat, który, mam nadzieję, pomoże walczyć o siebie, o naszych przyjaciół znajomych, rodziny.

Dziś słów kilka o limfoscyntygrafii przy wykrywanu węzła watownika.
Kiedyś, gdy wykrywano u pacjenta czerniaka albo raka piersi, rutyną było wycinanie pobliskich węzłów chłonnych-wszystkich! Teraz, jeśli jest to możliwie, jeśli nie ma przerzutów-oszczędza się je.
Żeby jednak to sprawdzić znajduje się węzła wartownika-jeśli on jest czysty, to reszta też. skąd jednak wiedzieć, który to węzełek? w zakładzie medycyny nuklearnej wstrzykuje się pod skóre w miejscu pierwotnego guza-izotop. On się rozchodzi i naczyniamil imfatycznymi spływa własnie do tego węzła!
Po jakimś czasie trzeba się połozyć pod taki skaner (nie wiem jak się prawidłowo nazywa), który jeżdzi nad człowiekiem i zapisuje komputerowo obraz gdzie spłynął izotop.
nie dłużej niż półtorej doby po tym zabiegu nastepuje wycięcie. Przed operacją specjalnym czytnikiem lekarz jeżdzi wokolicach węzłów i w miejscu gdzie jest ten własciwy-słychac pisk. Zaznacza się to miejsce i jeszcze chyba środoperacyjnie ten węzeł jakoś swieci-jest radioaktywny, ale tego to wam nie powiem, bo byłam już daleeeeeko, gdy go wycinali.
A potem się czeka. Tak jak ja teraz. Jeśli w tym małym węzełku i w dodatkoweo wcyiętym kawałku moich pleców nie ma przerzutów-dadzą mi spokój na jakiś czas.
Co miesiąc kontrole.
Opisałam to zupełnie nie medycznie, ale może ktoś kiedyś będzie miał z tym do czynienia i wolałby usłyszeć ludzkie słowa, kogos, kto to przezył. Zabieg nie jest straszny, szczypie tylko nakłuwanie izitiopem i troche niewygodne jest leżeć nieruchomo pod skanerem pół godziny albo dłużej, jak trzeba.
Dziękuję wszystkim za dobre słowa, za wypowiedzi, za świadectwa.

Skandynwska-wrzuć na luz!
A poza wszystkim nie uważam, żeby ranienie celowo swojego ciała było zdrowe i normalne.
Może to głupie, patrze na swoje blizny , obserwuję jak się goją,czy nic się w obrębie nich nie dzieje i... nie rozumiem...

Małgoś! jeśli o mnie gadaliście to się nie gniewam!
Buziak!
Avatar użytkownika
ness
 
Posty: 3029
Dołączył(a): Śr, 15.03.2006 20:56
Lokalizacja: home sweet home

Postprzez Ita Cz, 05.10.2006 09:21

Ness, rozumiem ... czekanie jest najgorsze!

Kiedys, po mammografii, zrobiono mi biopsje, na ktorej wynik czekalam trzy tygodnie.
To byly najgorsze tygodnie mojego zycia i tez staralam sie ukryc moj niepokoj przed najblizszymi.
W koncu okazalo sie, ze to tylko torbiel (niezlosliwy wlokniak), ale po trzech miesiacach, przezyty stress "zaowocowal" udarem mozgu...ktorego skutki odczuwam do dzis (i moi najblizsi tez!).

Kochana, staraj sie wyciszyc ta burze w glowie !
Duzo spij i badz jak najwiecej z dziecmi.
Niech ich radosc zycia pozwoli Ci oderwac sie od punurych mysli!

Pozdrawiam :-))
Avatar użytkownika
Ita
 
Posty: 1302
Dołączył(a): Pt, 24.02.2006 01:07
Lokalizacja: Poznan

Postprzez Marysia Cz, 05.10.2006 10:14

Ness, trudno mi dzis pisać, bo wiem, co czujesz...

Wiesz, gdy byłam dokładnie w tej samej sytuacji, co TY, mówiłam przyjaciołom, ze cieszę się dzisiaj słońcem, ze cieszę się deszczem...patrzyli na mnie jak na kogos "walniętego". Potem, gdy ta choroba dotknęła jedna z tych osób, powiedziała mi ona, że teraz dopiero rozumie, co to znaczy cieszyć sie dzisiaj, najdrobniejszymi sprawami...
Szkoda, że nieraz wiele musi wydarzyć sie w naszym zyciu, by przystanąć, by docenić piękno szarego dnia.
W ostatniej PANI jest artykuł o Otylii Jędrzejczak. Dokładnie to samo mówi...

A jeżeli chodzi o tego stwora, to właśnie najważniejsza jest wczesna diagnoza oraz wielka chęc do życia. W swojej książce pt. "Katharsis" prof. Szczeklik własnie o tym pisze. Nieraz nie dawał szans choremu jako medyk, a pomimo tego ten chory żył, czuł sie coraz lepiej. A nieraz ktoś, kto miał całkowite szanse wyleczenia, załamywał się, jego psychika nie wytrzymywała i powoli go zabijała.
Ness, Ty jestes silna! Masz dla kogo zyć! Tyle jeszcze przed Tobą.
Avatar użytkownika
Marysia
 
Posty: 3169
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 12:17
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez siedem Cz, 05.10.2006 11:46

"...to jeszcze nie koniec tej wojny. Za tydzień znów do szpitala. Zjawię się wieczorem..."

:(


Ness, zrobię to co Tobie obiecałem. Może w ten sposób Go przekupię.........................
Avatar użytkownika
siedem
 
Posty: 3210
Dołączył(a): Pn, 22.05.2006 16:47

Postprzez aleksandra Cz, 05.10.2006 11:48

Ness podziwiam Cie za odwagę
Przesyłam duzo pozytywnej energii
Wszystko będzie dobrze!
Avatar użytkownika
aleksandra
 
Posty: 846
Dołączył(a): Cz, 17.11.2005 23:58

Postprzez nie ma mnie Cz, 05.10.2006 11:50

.... Ness, Kruszynko .... czujesz tę siłę od nas wszystkich i dobre myśli ?....
Avatar użytkownika
nie ma mnie
 
Posty: 3496
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 14:31
Lokalizacja: .... nieważne

Postprzez sonia Cz, 05.10.2006 12:51

..
Avatar użytkownika
sonia
 
Posty: 11288
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 23:04
Lokalizacja: z szarosci......

Postprzez bystra2000 Cz, 05.10.2006 13:02

Przedwczoraj ,wieczorem kiedy Kasia spała,obejrzałam jej plecy.
Doliczyłam do 6.

Do lekarza pójdziemy po powrocie z turnusu.Nie chcę teraz nic rozgrzebywać .

Obie tak bardzo pragnęłyśmy tego wyjazdu.
bystra2000
 
Posty: 352
Dołączył(a): Śr, 20.09.2006 20:59

Postprzez Agniś Cz, 05.10.2006 13:12

Ness - na jeden telefon pakuję Braciszka do czerwonego, włoskiego i jedziemy do Cię - pamiętaj!
Agniś
 
Posty: 5773
Dołączył(a): Cz, 21.04.2005 09:15
Lokalizacja: Wrocek

Postprzez Mystery Cz, 05.10.2006 14:02

tak sobie to czytam teraz ... i wspominam... pamiętam, że gdy stykałam sie z chorymi,zwłaszcza na raka, zawsze miałam problem... Jak reagować, co mówić, albo czy w ogóle otwierać tę głupią gębę.... Bo przecież co by człowiek nie powiedział, zawsze będzie miał odczucie, ze to zdawkowe, niepełne, że nie oddaje jego uczuć dla tej osoby... czy kogoś nie zranię, ładując się z butami, albo -dla odmiany, nie dobiję pozorną obojętnością...Bo może lepiej nie reagować, udawać, że nic sie nie dzieje... Zawsze długo musiałam obserwować daną osobę, żeby "wyczuć", jaki rodzaj zachowania byłby przez nią oczekiwany... . I zawsze zastananwiam się, co w tym momencie czują chorzy, jaka to dla nich musi być dodatkowa trauma....

Alicjo, jak córka?
Avatar użytkownika
Mystery
 
Posty: 2059
Dołączył(a): Cz, 22.06.2006 16:59
Lokalizacja: układ słoneczny

Postprzez siedem Cz, 05.10.2006 14:18

Załączniki
droga.jpg
pamiętaj......................................
Avatar użytkownika
siedem
 
Posty: 3210
Dołączył(a): Pn, 22.05.2006 16:47

Postprzez Skandynawska Cz, 05.10.2006 14:39

Mystery niestety wychodzi na to, że chorzy często z tym czuja sie lepiej jak zdrowi:) Traktuj ich normalnie po prostu, jesli masz ochotę pytaj, tak naturalnie jest chyba najrozsądniej. Pisze to bo wiem, tez byłam po tamtej stronie i właściwie chyba ciągle jestem bo z tego się juz nigdy tak do końca nie wychodzi.
Avatar użytkownika
Skandynawska
 
Posty: 360
Dołączył(a): Wt, 25.07.2006 06:55

Postprzez Mystery Cz, 05.10.2006 14:48

pewnie masz rację, Skandynawska:) Tyle, że mnie dodatkowo paraliżuje niemal poczucie własnej bezradności... Tak, po latach nauczyłam się pytać, ale powiem Ci szczerze, obawy, czy nie dokuczę komuś swoją bezpośrednością, są zawsze...
dlatego chyba tak podziwiam Ness, że założyła ten temat:) I bardzo jestem Jej wdzięczna, bo ludzie fantastyczne rzeczy w nim piszą:):):).
Avatar użytkownika
Mystery
 
Posty: 2059
Dołączył(a): Cz, 22.06.2006 16:59
Lokalizacja: układ słoneczny

Postprzez Trzynastka Cz, 05.10.2006 14:52

Dzieki, Ness za temat, bardzo potrzebny, szczegolnie po to, by zrozumiec chorego lub nauczyc sie z nim rozmawiac w trakcie choroby. Nawet, jesli nie wiemy, jak, probujmy rozmawiac. Z reguly Ci ludzie bardzo potrzebuja naszej obecnosci.
Od 8 lat mam kontakt z tymi ludzmi na innych nieco zasadach, niz wczesniej. Lekarz medycyny, ktory teraz stoi po drugiej stronie barykady i za wszelka cene odtwarza zdrowie naturalnie. Mnie najbardziej irytuje luka w podejsciu do tematu- zdrowy, to dobrze, chory, to stalo sie, teraz wlaczenie badan i terapii.
Gdzie jest luka?
Zdrowy czlowiek chorym nie staje sie nagle, z dnia na dzien.
Ita pieknie to ujela- nastepstwo swojego stresu czuje do dzis.
Czlowiek chory nie odbudowujacy swoich sil padnie slabiutenki i zdyskwalifikuja go od kolejnej chemioterapii.
Jak mozna nie pamietac o odbudowie? Pytam moja medycyne, a ona tego nie robi, zostawia to poszukiwaniom pacjentow. Trudno znalezc placowki laczace rozne rodzaje leczenia. Wielu chorych poddajacych sie chemioterapii nie robi nic, by wzmocnic sie w trakcie przerwy do kolejnej sesji. Ani diety, ani duzej dawki wzmacniajacych substancji, ani odrobiny zadbania o psychike i... wielu przegrywa przedwczesnie. Chemioterapia do potworna trucizna atakujaca wszystkie komorki szybko sie mnozace, a takimi sa rowniez komorki krwi. W trakcie terapii odbywa sie wyscig i nalezy tak wzmacniac organizm, zeby pozwolic terapii na zabicie wielkiego wroga i ochronic komorki wlasne.
Tomografia komputerowa, tak czesto wykonywana, to z akazdym razem duza dawka promieniowania, scisle okreslonego i nieobojetnego dla naszych komorek. Trzeba znowu wzmacniac.
Radioterapia to napromieniowanie nie tylko komorek guza, ale niszczenie obok, trzeba wzmacniac.
Tej potrzeby ochrony siebie i wzmacniania nie kazdy zauwaza. Dlaczego? Bo za malo sie o tym, mowi, stanowczo za malo, a od doniesien naukowych tego typu az sie roi obecnie.
Tez stracilam wielu ludzi przez ich brak zrozumienia, co oznacza ta choroba.
Pazdziernik miesiacem uswiadamiania na temat raka piersi- pierwsze komorki nieprawidlowe potrafia powstawac na 10 lat przed uformowaniem wiekszego guzka.

Jest taka ksiazka: "Victorious Woman!" (Annmarie Kelly), napisana przez kobiete, ktora czeka na swoj wynik badania ( byc moze rak) i zastanawia sie przywolujac kobiety z jej zycia, co powoduje, ze jedna przezywa, a druga natychmiast sie poddaje. Po otrzymaniu uspakajajacego wyniku nie zostawia tematu, odszukuje wiele kobiet, ktore przeszly przez chorobe, bardzo trudne sytuacje i szuka ich sposobu do zwyciestwa nad przeciwnosciami losu. Piekna ksiazka, dajaca jeszcze raz odpowiedz, ze radosc kazdego dnia i chwili przychodzi wtedy, kiedy doswiadczylismy czegos, co nam moglo te radosc wstania nastepnego dnia odebrac. Stracilam na raka tate, wybral natychmiastowe poddanie sie ( lekarz, moze za bardzo wierzyl statystykom), balam sie o siebie ( guzki w piersi), nasza forumowa Marysia zlamala statystyki lekarskie wola zycia, Ity zycie udar zmienil na zawsze. Kopniaka porzadnego od zycia trzeba dostac, zeby go docenic.

Mala ma racje, Ness, kazde ziarenko tej energii od innych kumuluj, sama masz cudowna wole zycia, to bardzo pomaga. Nie zaniedbaj niczego, doszukaj na temat diety, dodatkow w postaci suplementow. Na tego przeciwnika trzeba wytoczyc kazda bron, kazda mozliwa i w jak najwiekszej ilosci.

Innych bardzo prosze, zacznijcie rozmawiac ze swoimi bliskimi. Jesli choruja od dawna, sytuacja jest bardzo powazna, nie omijajcie tego, co chcielibyscie im powiedziec. Serce wyczuc potrafi kazdy, a to udawanie, ze tematu nie ma, tez jest krepujace. Czasami wystarczy nawet powiedziec o tych naszych obawach glosno, ze nie bardzo wiemy jak, ale chcielibysmy pomoc, byc blisko, zrozumiec.
Choremu potrzebne sa fura i taczki naszej milosci.
Skonczylam w tym tygodniu nagranie materialu godzinnego- wypowiedzi chorych nowotworowych i ich rodzin. Przez ostatnie lata nauczylam ludzi mowic o tym, podzielic sie publicznie spostrzezeniami, zeby dodac otuchy innym lub ich przestrzec. Wzruszajace historie ludzi, ktorzy przelamali wstyd, skrepowanie, nasze kulturowe ograniczenia. Dziela sie tym, co jeszcze do niedawna po polsku bylo tabu.

Rozmawiajcie i dbajcie o siebie....
Ness, pamietaj, jesli bedziesz potrzebowac o cokolwiek zapytac, jestem w profilu. Jestem tez myslami, stlamsisz tego zboja!!!!! Ta goraczka w srodku to normalna reakcja, najnormalniej ludzka.
Trzynastka
 
Posty: 1050
Dołączył(a): Wt, 01.03.2005 13:59
Lokalizacja: Chicago

Postprzez Skandynawska Cz, 05.10.2006 15:50

Tak Mystery bezradność to najgorsza rzecz w tym wszystkim chyba:(
Avatar użytkownika
Skandynawska
 
Posty: 360
Dołączył(a): Wt, 25.07.2006 06:55

Postprzez duska38 Cz, 05.10.2006 19:10

Ness! Jesteś DZIELNA!!! i zwalczysz to cholerstwo... Nie będę się powtarzać... bo wszystko już chyba "ku pokrzepieniu" zostało powiedziane...
Najważniejsze, że OTWORZYŁA¦ SIę - to pomaga wierz mi... zobacz tylu NAS wokół...
Jakże może być inaczej ? - może być tylko DOBRZE!
pozdrawiam - D u ś k a
Avatar użytkownika
duska38
 
Posty: 429
Dołączył(a): Pt, 25.03.2005 16:37
Lokalizacja: Nareszcie - na SWOIM miejscu :)))

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ogólne