ŚWIAT JAKI JEST...

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez GrejSowa Śr, 21.12.2016 00:49

Ale o którego mojego guru chodzi? Z Żoliborza czy z Torunia? Bo nie znam sprawy.

Porządki świąteczne zrobiłam, mam nadzieję, że Panie to docenią.
Zapomniałam, że urodziny Szefowej, więc nie chciałam psuć nastroju jak wróci, zwłaszcza, że świat wiruje i na topie już inne tematy. Ale spokojnie, Szefowa zarzuciła już nowe. Nudno na pewno nie będzie. Żyjemy w ciekawych czasach.

Dobrej nocy.
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Dorota Szymborska Śr, 21.12.2016 10:13

I wszystko jasne. Moja racja, moja strona, ja ja ja ja ja ja ja ja. Za to Szefowa (?) wasza. Naprodukowalam prawie 7 tysięcy postów i jeszcze mi mało.
"Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi. Cham się uprze i mu daj" - nieśmiertelny Bareja.
Żegnam.
Dorota Szymborska
 
Posty: 45
Dołączył(a): Śr, 13.12.2006 07:21
Lokalizacja: Warszawa

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez GrejSowa So, 24.12.2016 15:39

Wszystkim tu zaglądającym życzę pokoju w rodzinie, w każdej społeczności, zrozumienia, tolerancji, cierpliwości, wiary w drugiego człowieka, nadziei na przyszłość. No i przede wszystkim pokoju na świecie. Trzymajmy się razem i niech nas więcej łączy niż dzieli.

Dobrych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

Obrazek
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Rfechner So, 24.12.2016 20:19

Sowuś, niech tak sie stanie.Zdrowych spokojnych Swiat
Avatar użytkownika
Rfechner
 
Posty: 5496
Dołączył(a): Pn, 07.03.2005 21:49
Lokalizacja: Szczecin

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez GrejSowa N, 25.12.2016 00:21

Bardzo dziękuję, Reniu. Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia. Myślę o Tobie. Będzie dobrze.
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez GrejSowa Pn, 02.01.2017 21:18

Spokojnego roku 2017 dla Polski, Europy, świata, dla wszystkich tu zaglądających.

Zmiany, których jesteśmy świadkami, są tak ogromne, że nie sposób przewidzieć, jak będzie w przyszłości wyglądała Europa. Ale nie wierzę, że będzie lepiej. Będzie gorzej.

Z Agnieszką Kołakowską - filologiem klasycznym, tłumaczką i eseistką, córką filozofa Leszka Kołakowskiego, autorką książek „Wojny kultur i inne wojny" (2010) oraz „Plaga słowików" (2016) rozmawia Michał Płociński:

Rzeczpospolita: Dlaczego „Plaga słowików"?

Pomysł na ten tytuł zaczerpnęłam z eseju sinologa Simona Leysa pt. „Imperium brzydoty", gdzie opowiada on o sąsiedzie, który ściął drzewo, bo było „zakażone słowikami". Esej ten jest o pięknie i o destrukcyjnej, nihilistycznej sile, która chce to piękno niszczyć, a nawet zaprzeczyć, że w ogóle istnieje. Jest to siła, która działa także w sferze moralnej, przecząc istnieniu wszelkich absolutnych wartości.

I tę siłę widzi dziś pani wokoło?

Widzę ją od dawna. W ciągu ostatniego dziesięciolecia nic się pod tym względem nie zmieniło. Mam wrażenie, że w tym moim nowym zbiorze w kółko narzekam, że nic się nie zmieniło...

To po co właściwie wydała pani nową książkę, skoro nic się nie zmieniło od „Wojny kultur..."?

Też się zastanawiam... Chyba wszystkie moje nowe teksty są po prostu wyrazem frustracji i wściekłości na ludzką głupotę. Są żywiołową reakcją – podobnie zresztą jak większość tekstów w „Wojnie kultur...".

Chyba już mniej żywiołową niż dawniej. Złagodniała pani...

Może wycofałam się trochę. Skłaniam się do myśli, że pora uprawiać swój ogródek; odciąć się od tego świata, siedzieć w domu, czytać książki i pisać to, co przychodzi do głowy. A może i trochę złagodniałam. Ale na ludzką głupotę wściekam się tak samo jak zawsze. Pisałam te teksty także, próbując przekonać czytelnika, że trzeba się jakoś przed tym wszystkim bronić.

Wydaje mi się, że pani już odpuściła, że raczej już pogodziła się z porażką.

Może nie tyle bym mówiła o pogodzeniu się, co o bardzo głębokim pesymizmie. Nie wiem, czy to, co dzieje się w Europie, jest jeszcze do odwrócenia. Cała ta nasza judeochrześcijańska tradycja, która jest wszędzie atakowana, jeszcze jakoś się trzyma, szczególnie w Polsce. Ale w obliczu ogromnych zmian, jakie zachodzą od kilku lat, raczej długo już się nie utrzyma. Upada to, co nazywamy zachodnią cywilizacją. Świat liberalnej demokracji jest w odwrocie.

Dlaczego więc twierdzi pani, że nic się nie zmienia?

Zmienia się całe oblicze naszego świata, ale zarazem w polityce zachodnich państw nie zmienia się nic. Właściwie w każdej kwestii, której dotykałam w ostatnich latach, wszystko pozostało po staremu. Polityka wobec uchodźców ciągle jest chaotyczna, można wręcz powiedzieć, że w tej sprawie dalej nikt nic nie wie. To akurat mnie aż tak nie dziwi; ja też nic nie wiem. To potworny i niezmiernie skomplikowany problem. Trudno by świat nie czuł się zagubiony, stojąc w obliczu wielomilionowej i ciągle wzrastającej fali uchodźców, wśród których – trzeba to powiedzieć – znajdują się ludzie zrekrutowani przez dżihadystów.

Czyli nie zmienia się poprawność polityczna, tak?

Europejscy politycy kurczowo się jej trzymają. Moim zdaniem na razie w tzw. mainstreamie dalej nic się nie będzie zmieniało. Nie zmieniają się nawet reakcje rządów europejskich na ataki terrorystyczne. Ciągle widać olbrzymią pobłażliwość wobec radykalnego islamizmu, o którym w wielu krajach nie należy w ogóle wspominać. Ideologia poprawności politycznej nadal poucza nas o straszliwym grzechu „islamofobii" – choroby, na którą ponoć cierpi każdy, kto ośmieli się wyrazić najłagodniejszą nawet krytykę islamu czy w ogóle radykalnych islamistów. Dlatego terrorystów na Zachodzie nawet nie nazywa się terrorystami.

Co jeszcze się nie zmienia?

Nic nie zmieniło się także w ideologii i przemyśle globalnego ocieplenia, choć mamy już bardzo wyraźne dowody o blisko 20-letniej pauzie w ociepleniu, podczas gdy cały czas rośnie krzywa koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze. Wiemy, że żaden z modeli stworzonych przez klimatologów jeszcze nic nie zdołał przewidzieć. Widzimy też, że znowu idzie fala oziębienia. Mamy bardzo wiele powodów, by uważać, że teza globalnego, antropogenicznego ocieplenia klimatu, w takiej wersji, jaką przedstawiają klimatolodzy ociepleniowcy, jest wątpliwa. Ale tego też nie wolno mówić, a kogoś, kto ośmieliłby się wyrażać wątpliwości, nazywa się „negacjonistą".

Nie wierzy pani w globalne ocieplenie?

Nie twierdzę, że nie ma ocieplenia – choć nie jest ono globalne – ani że koncentracja dwutlenku węgla nie wzrasta. Chodzi tylko o to, że wiele z tez, stawianych jako naukowe, sprawdzone i potwierdzone, oraz traktowane przez wielu jako pewnik – można podać w wątpliwość. W tej kwestii bardzo wielu rzeczy jeszcze nie wiemy. Ale w obliczu narastających dowodów, które podważają tezy ociepleniowców, w medialnym mainstreamie nie zmienia się wcale podejście do osób, które te wątpliwości artykułują. To kolejny temat tabu, na który dalej polityczna poprawność zabrania prowadzenia debaty. I – co charakterystyczne – im więcej jest dowodów, że ociepleniowcy nie mają racji, tym agresywniejsi się oni stają.

Na stałe mieszka pani w Paryżu. A jak czuje się pani w Polsce? Od ponad roku rządzi u nas prawica. Konserwatywnemu liberałowi, osobie o skłonnościach libertariańskich, podoba się nowa władza?

Po pierwsze, nie lubię etykietek, ale jeśli już muszę się jakoś określić, to jako liberalny konserwatysta, nie konserwatywny liberał. Jestem tym dinozaurem – klasycznym liberałem, ale w dzisiejszym świecie to już niewiele znaczy, stało się anachroniczne. Po drugie, prawica obecnie u władzy w Polsce niewiele ma wspólnego z prawicą, jaką znam z krajów zachodnioeuropejskich. Pod wieloma względami dla mnie nie są to rządy konserwatywne. Jest wiele konserwatywnych – czy klasycznoliberalnych – zasad, w jakie PiS nie wierzy, albo jakimi szczególnie się nie przejmuje: ograniczanie ingerencji państwa, jego roli opiekuńczej, wiara w wolny rynek... Rząd ogólnie uznaje świeckość państwa, ale jednak zdaje się widzi potrzebę zwiększenia roli religii w sferze publicznej. Do tego władza szafuje różnymi lewicowymi postulatami, szczególnie gospodarczymi. Generalnie uznaje wolny rynek, ale w praktyce różnie z tym bywa...

Lubi pani zarzucać politykom brak liberalizmu.

PiS wierzy w równość wobec prawa, szanuje instytucje demokratyczne, uznaje liberalne podstawy nowoczesnego państwa. Przy wszystkim, co mi w programie tej partii nie odpowiada, nigdy nie stawiałam jej zarzutów, że jest nieliberalna. Szybciej zarzuciłabym to jej oponentom. Od liberalizmu odchodzą dziś głównie zachodnie ruchy lewicowe. A polscy lewicowcy małpują zachodnie mody. To nie PiS, a lewica ma dziś szczególne zakusy cenzurowania, kneblowania, narzucania, zakazywania, nakazywania oraz zmniejszania i zawężania tej już niezmiernie wąskiej i coraz węższej przestrzeni między tym, co nakazane, a tym, co zakazane. Za tym stoi niebezpieczna ideologia, która godzi w swobody i wolność słowa. Nie zauważyłam, żeby PiS chciał narzucać komukolwiek jakąś ideologię.

W Polsce za kryzys świata Zachodu często wini się liberalizm. Na prawicy ciągle słychać narzekania na „liberalną Europę". Generalnie to przez ten straszny liberalizm podobno upada cywilizacja judeochrześcijańska...

A ja w jej obronie postuluję więcej liberalizmu! Niestety, znaczenie tego słowa stało się – nie tylko w Polsce – bardzo niejasne. W Polsce, gdy mówi się o liberalizmie, na ogół chodzi o liberalizm lewicowy. Mnie chodzi o liberalizm w sensie, w jakim używamy tego słowa, mówiąc o „liberalnych demokracjach": to podstawy naszych demokratycznych instytucji, ograniczanie roli państwa, wolny rynek, obronę wolnego słowa, równości wobec prawa, indywidualnych swobód. Broniąc naszej cywilizacji, musimy skupić się na tych klasycznych liberalnych wartościach. Nie może być grup uprzywilejowanych, których nie wolno „obrażać". W Europie takimi grupami stali się muzułmanie, radykalne nurtu gejowskie, feministyczne, wszystkie mniejszości etniczne. Wszelka krytyka tych grup czy krytyka ich przywilejów, jest potępiana jako obraza, albo jako islamofobia, rasizm, seksizm czy mowa nienawiści. Nawiasem mówiąc, ci, co najgłośniej krzyczą o mowie nienawiści i obrażaniu, to na ogół ci sami, co obrzucają najwstrętniejszymi, najbardziej plugawymi obelgami demokratycznie wybranych polityków, którzy im nie pasują.

Tylko dlaczego mamy mieć prawo kogokolwiek obrażać?

Nikt nie może rościć sobie prawa do niebycia obrażanym. Każdy z nas w normalnym życiu co krok bywa obrażany. A prawa przeciwko bluźnierstwu nie tylko godzą w wolność słowa, do tego są wykorzystane przez uprzywilejowane grupy na ich korzyść, i na niekorzyść reszty społeczeństwa. Zgoda na tego rodzaju prawa godzi w podstawy liberalnego państwa. I – co ważne – wiąże się z uznaniem tożsamości grupowej.

Co jest złego w tożsamości grupowej?

Naprawdę uważa pan, że definiuje nas to, że jesteśmy biali czy czarni, kobietami czy mężczyznami, homo czy hetero? Ten sposób myślenia prowadzi tylko do powstania kolejnych uprzywilejowanych grup. Już słychać, że o kobietach pisać mogą jedynie kobiety, o czarnych – czarni, a niepełnosprawni o niepełnosprawnych... To trend widoczny na razie głównie na amerykańskich uniwersytetach, ale pojawia się już w Europie. Tak samo myśleli marksiści, tyle że wtedy definiowała nas klasa, a dziś rasa, płeć, orientacja seksualna itp.

W Polsce uważamy, że główną siłą stojącą na straży tradycji judeochrześcijańskiej jest Kościół katolicki. Pani jednak widzi duże zagrożenie dla tej tradycji właśnie ze strony Kościoła. Odważnie...

Wiem, że to brzmi trochę dziwnie i paradoksalnie. Chodzi o to, że w obliczu tak wielu zagrożeń, jedyne, co nam pozostało, to zjednoczyć się w obronie wspólnych wartości. A Kościół katolicki woli narzucać w życiu publicznym własne dogmaty, co nie jednoczy ludzi, którzy tej wspólnej tradycji chcą bronić, ale są poza Kościołem – zwłaszcza gdy jego dogmaty godzą w swobody i liberalne zasady, jak zasada oddzielenia państwa od Kościoła, sfery religijnej od sfery publicznej. Kościół nie zdaje się zbytnio przejmować tym, że wskutek tego odrzuca potencjalnych sojuszników. Oczywiście, to żaden zarzut; jest zrozumiałe, że dla ludzi wierzących najważniejsza jest... wiara, a nie jakieś wartości judeochrześcijańskie w świecie świeckim. Kiedyś mówiłam o tym na jednej z konferencji, ktoś wtedy wstał i bardzo ładnie to ubrał w proste słowa. Powiedział, że Bóg nie zstąpił na ziemię i nie wcielił się w człowieka po to, by bronić cywilizacji zachodniej... Bardzo trudno jest na to odpowiedzieć. Niemniej istotne się wydaje, że Kościół powstał właśnie tam, gdzie powstał, a nie gdzie indziej, i że wyrósł z judaizmu i wartości w nim zawartych.

Z jednej strony pani to rozumie, ale jednocześnie widzę, że to panią bardzo martwi. To, że nie uda nam się stworzyć szerokiego frontu obrony naszej cywilizacji.

Jeśli Kościół samotnie będzie walczył z postępową lewicą i tą całą polityczną poprawnością, nie szukając sojuszników, nie dość, że sam przegra, to w efekcie tego wszyscy przegramy. Niestety, w Polsce nie znajduję wielu ludzi, którzy widzieliby potrzebę jednoczenia się wokół tych podstawowych dla naszej cywilizacji zasad. Wydaje się, że w Polsce wszyscy są albo lewicowo-postępowi, albo konserwatywno-katoliccy...

Polska prawica jest antysemicka?

Często tu słyszę o jakimś żydowskim lobby, co może nie jest od razu wyrazem jakiegoś świadomego antysemityzmu, ale niewątpliwie jest wyraz pewnego sposobu myślenia o Żydach: że są kimś obcym, że mają wspólne interesy, często przeciwstawne interesom Polaków. Oczywiście nie każdy, kto mówi o lobby żydowskim, uważa od razu, że istnieje jakiś ogólnoświatowy spisek Żydów, którzy kontrolują banki, prasę i w ogóle cały świat. Zgodzi się pan, że to już bez wątpienia byłoby antysemickie, prawda? Ale mówienie o lobby żydowskim idzie właśnie w tym kierunku. Na Zachodzie ten, kto nie chce być uznany za antysemitę, takiego sformułowania nie użyje.

Za pojęciem „lobby żydowskiego" kryje się myśl, że Żydzi są na świecie grupą uprzywilejowaną. Tymczasem od dawna już Żydzi i Izrael wyzywani są na Zachodzie od faszystów.

W lewicowych kręgach szaleje ogromny antysemityzm – choć trzeba przyznać, że na razie nie w Polsce, gdzie nie ma silnego ruchu BDS (kampania wzywająca do bojkotu Izraela – przyp. red.). Izrael jest jedyną demokracją na bliskim Wschodzie; jest państwem suwerennym, liberalnym, przestrzegającym równości wszystkich wobec prawa. Jest też państwem, które od swojego powstania w 1948 roku, nieustannie walczy o przetrwanie. Ale polityczna poprawność głosi, że jest państwem imperialistycznym, kolonialnym, kapitalistycznym i rasistowskim. Gdy stara się bronić przed muzułmańskimi terrorystami, jest oskarżany o próby dokonania ludobójstwa na Palestyńczykach. Lewicowe grupy antyizraelskie z roku na rok stają się coraz bardziej antysemickie, a ruch BDS jest otwarcie antysemicki. I w tym postępowym stopniowaniu, wedle którego jedne grupy są ważniejsze, inne mniej ważne, Żydzi od dawna nie są już ofiarami. Wręcz przeciwnie, należą do grup prześladujących: to biali imperialiści.

Polacy też nie są ofiarami. Jesteśmy źli, konserwatywni, kapitalistyczni, a do tego również kumamy się z tym strasznym Wujem Samem...

Nasuwa się myśl o sojuszu... Na Zachodzie Polska i Izrael są postrzegane bardzo podobnie. Chciałabym, by Polacy mieli świadomość, że wiadomości o Izraelu płynące z zachodnich mediów są w ten sam sposób zniekształcone, jak wiadomości o Polsce. Izraelczycy też powinni o tym pamiętać, nim zaczną powtarzać podobną propagandę o Polsce. Niestety, w Izraelu, podobnie jak wszędzie na świecie, o polskiej polityce wie się bardzo niewiele, a jedyne informacje, jakie o niej dochodzą, płyną z gazet, w których Polska jest postrzegana jako faszystowska dyktatura.

W jednym ze swoich tekstów opublikowanych w „Pladze słowików" postuluje pani, byśmy zaczęli czytać Biblię.

Bo nigdzie już nie czyta się Biblii, a w Polsce – czy może nawet ogólniej, po prostu w krajach katolickich – czyta się jeszcze mniej niż w krajach protestanckich, gdzie czytanie Biblii jednak było dawniej ważną tradycją. Za to w Izraelu już od dwóch lat trwa zapoczątkowany przez ministra edukacji projekt 929 (od ilości rozdziałów Tanachu, czyli Biblii hebrajskiej). To zupełnie świecka inicjatywa internetowa. Pisarze, artyści czy dziennikarze codziennie komentują i interpretują dany fragment Biblii. Jest to reklamowane na wielkich plakatach w całym kraju. Przydałoby się coś takiego w Polsce.

Ale dlaczego uważa pani, że czytanie Biblii jest tak ważne?

Bo jednoczy ludzi wokół wspólnego dziedzictwa. Nie jestem osobą wierzącą, ale Biblia jest dla mnie najważniejszym tekstem literackim, największym dziełem naszej cywilizacji. W Polsce na lekcjach religii uczy się katechizmu Kościoła katolickiego. W Europie Zachodniej uczy się niewiele znaczącej mieszanki informacji o różnych religiach. Ani jedno, ani drugie nie uczy o podstawach naszej cywilizacji, naszej kultury. Ale znów: dla ludzi wierzących Biblia jest przede wszystkim – czy nawet wyłącznie – tekstem świętym, słowem Bożym, a nie dziełem literatury czy podstawą cywilizacji. Tu znów napotykamy ten konflikt między Kościołem i wiarą a ludźmi poza Kościołem, którzy by chcieli bronić judeochrześcijańskiej cywilizacji.

Za to na lekcjach języka polskiego czyta się fragmenty Biblii.

To lepiej niż nic. Wiem, że to utopia, pomysł nie do zrealizowania, ale bardzo bym chciała, by były w szkole zajęcia, na których dzieci po prostu czytałyby Biblię. Zajęcia obowiązkowe dla wszystkich. W świeckim państwie Biblia powinna być czytana niezależnie od religii, pochodzenia, poglądów politycznych. Powinna łączyć, a nie dzielić. Zwłaszcza Stary Testament, bo to on jest podstawą wspólnych dla wszystkich wartości.

Najpierw musiałyby one rzeczywiście zostać uznane za wspólne.

To prawda. Pytanie, jak krzewić wspólną tradycję, jednocześnie szanując indywidualne wolności, zasady liberalnego państwa i świeckość państwa. Myślę, że czytanie Biblii w szkole jest pomysłem, który żadnej z tych zasad nie zagraża. Problem w tym, że nawet Kościół pewnie się temu sprzeciwi, bo zabrakłoby wtedy czasu na naukę katechizmu. Nie mówiąc już o sprzeciwie postępowców.

I znowu wracamy do tego, że pani już się z naszą porażką pogodziła.

Tak, może rzeczywiście wszystko, co proponuję, jest mało realistyczne. Może nic nas już nie uratuje.

To co po nas?

Islam. Może znów nadeszła pora na islam... Bo polityczna poprawność z radykalnym islamem nie wygra. Wygra tylko wspólna obrona naszych wspólnych wartości. A na nią szans nie widzę.

Może będzie lepiej?

Trudno mi to sobie wyobrazić. Nie wiem, jak w przyszłości będzie wyglądała Europa; zmiany, których jesteśmy świadkami, są tak ogromne, że nie sposób tego przewidzieć. Ale nie wierzę, że będzie lepiej. Będzie gorzej.

http://www.rp.pl/Plus-Minus/312299959-A ... html#ap-10
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Wt, 03.01.2017 11:26

Przeczytałam ten wywiad. Ciekawy, pokazuje inny sposób postrzegania tego co się dzieje w Polsce i na świecie. Dla mnie ważne jest patrzenie na to co się dzieje w Polsce bez oderwania jej od całego świata. Polska jako element tego świata pokazuje że to co się dzieje ostatnio u nas nie jest wcale takie głupie jakby chciała to widzieć nasza lewica. Ważne jest to też że czym innym jest lewica i prawica w Polsce, a czym innym na zachodzie. Ja jednak patrzę na Polskę spokojniej. Jestem osobą wierzącą, która bardzo interesuje się tym co dzieje się u nas w kwestiach wiary.
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Wt, 03.01.2017 11:37

A dzieje się wiele. Mam wrażenie, że ludzie się budzą z jakiegoś letargu. Wydarzenia, które miały miejsce w ostatnim roku. Przede wszystkim Wielka Pokuta. To był między innymi odzew na czarny protest, to było coś spontanicznego, co wypływało z potrzeby serca na nie zgadzanie się na "świat bez Boga". Akt ten zgromadził około 150 tyś. wiernych. Nie było to reklamowane jak czarny protest. U mnie w kościele nawet o tym nie wspomniano. Spodziewany się około 5 tysięcy. wiernych. Potem był akt poddania się Chrystusowi pod Jego panowanie. Też nie było jakoś specjalnie reklamowane. Więcej było krytyki niż pozytywnych komentarzy.
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Wt, 03.01.2017 11:47

Widać że coś się zaczyna dziać. Ten podział też musiał nastąpić. Żeby coś się przełamało w całym bałaganie, który sobie zgotowaliśmy na świecie ludzie muszą się obudzić i określić. Jeżeli ktoś czyta Pismo Święte to zrozumie to. Jest gdzieś napisane nawet, że zanim Ja was podzielę, sami się podzielicie.( mogło to być też przekazane w jakimś objawieniu podanym przez K.K. I tak się dzieje i to na całym świecie. Jeszcze jedno. Moim zdaniem Kościół nic nie może zmienić w swoim nauczaniu. Przecież to Chrystus mówił :
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Wt, 03.01.2017 12:00

"Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.". Coraz więcej ludzi łaknie Boga. Coraz więcej ludzi dochodzi do wniosku, że my ludzie bez Boga jesteśmy w stanie stworzyć sobie tu na ziemi piekło nic więcej.
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Wt, 03.01.2017 12:12

Dla mnie ważne stało się patrzenie na świat poprzez pryzmat Ewangelii i zrozumiałam, że to wszystko co Tam jest napisane jest cały czas aktualne, a teraz jest to do ogarnięcia tego wszystkiego co dzieje się na świecie wręcz niezbędne. I jeszcze jedno nie wolno nam wybierać tylko fragmentów wygodnych dla naszej wizji świata, bo do niczego to nas nie doprowadzi ( tylko dobre większego chaosu). " Ja jestem drogą prawdą i życiem" i tyle. Tu nie ma miejsca na żadne kompromisy i na układanie się ze światem. Świat, gdy wyparł się Boga sam się zagubił. Wielu ludzi w Polsce to już zrozumiało. Dlatego ta duchowa walka w Polsce jest tak zaciekła. Tomek jest nasze być albo nie być.
Pozdrawiam i dziękuję za otworzenie tej dyskusji na tej stronie. Uważam że jest ważna.
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Śr, 04.01.2017 09:19

Bardzo ciekawy wywiad z 2011 roku o początkach mediów w III RP. Przytaczam, ponieważ moich zdaniem w podziale Polaków odgrywają one najistotniejszą rolę.


PAWEŁ NOWACKI (Współautor, wraz z Krzysztofem Nowakiem, filmu "Media III RP". W latach 70, współtwórca II obiegu medialnego, działacz opozycji, dziennikarz, publicysta): Pomysł na Film „Krótka historia mediów III RP" powstał niejako przy okazji innego projektu. Otóż dawno, dawno temu (śmiech) pierwszy szef TVP Historia przede mną i Krzysztofem Nowakiem postawił ciekawe zadanie. Zapytał czy nie podjęlibyśmy się opisu, przede wszystkim za pomocą archiwów telewizyjnych, historii III RP. Zgodziliśmy się, bo to pasjonujące wyzwanie. W sumie powstało 14 odcinków opisujących tego co się działo po 1989 roku. Ale nie tylko, bo sięgaliśmy znacznie głębiej. Prawdziwy początek odrodzonej Polski to wybór Karola Wojtyła na papieża i późniejszy nieco przyjazd Jana Pawła II do kraju. Wtedy się wszystko zaczęło.
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Śr, 04.01.2017 09:19

Czternaście odcinków – to już poważny serial. Był gdzieś pokazywany?
Tak – w TVP Historia, w 2009 roku. Ale tylko 11 odcinków, bez trzech opisujących lata ostatnie.
Właśnie w trakcie pracy nad tym serialem dokumentalnym powstał pomysł zrobienia osobnego projektu, poświęconego wyłącznie mediom. Bowiem w trakcie pracy okazało się, że media odgrywały kluczową rolę w procesie tak zwanej transformacji ustrojowej. Były głównym instrumentem w tym procesie
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Śr, 04.01.2017 09:20

Czyim instrumentem?
Tych, którzy zdecydowali iż w 1989 roku trzeba przeprowadzić transformację. A więc tych, którzy uznali, że trzeba się dogadać z komunistami by zbudować nową rzeczywistość postkomunistyczną.

Ale wtedy były głównie media komunistyczne.
Tak. Ale z wyjątkami. W ramach kontraktu „Okrągłego Stołu" Lech Wałęsa nominował Adama Michnika na redaktora naczelnego gazety, która miała być dziennikiem całej opozycji. Za chwile okazało się jednak, że to już nie jest gazeta całej opozycji. Okazało się, że to jest gazeta Adama Michnika i jego przyjaciół, jego środowiska.
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Śr, 04.01.2017 09:22

Kiedy chwilę później ten sam Lech Wałęsa mianował z kolei Jarosława Kaczyńskiego na stanowisko redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność", to nagle okazało się, że to jest „nominacja polityczna", że to koterie polityczne rozdają stanowiska w mediach. To jest początek nowych mediów. I to w tym naszym filmie bardzo dokładnie i precyzyjnie pokazujemy. Opowiada o tej historii między innymi Rafał Ziemkiewicz. Zauważa, że wtedy właśnie, w tym momencie, uruchomiono mechanizm nazywania jednych politrukami, reżimowymi dziennikarzami a innych dziennikarzami niezależnymi, choćby pochodzili z dokładnie takiej samej nominacji.
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Śr, 04.01.2017 09:23

Bardzo ciekawe, bo to tak dokładnie działa do dzisiaj. Radykalnie prorządowy i wyraziście lewicowy Tomasz Lis jest niezależny, konserwatywny Jan Pospieszalski – reżimowy.
Dokładnie tak. To niemal nieprawdopodobne, ale gdy sięga się wstecz do źródeł, widać, że wszystkie te używane do dzisiaj kalki mają swój początek w 1989 roku. Widać, że ten sam język co wtedy opisuje nam rzeczywistość medialną.

Kto jeszcze oprócz Rafała Ziemkiewicza wypowiada się w filmie?
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Śr, 04.01.2017 09:24

Między innymi Piotr Semka, Piotr Zaremba, którzy to wszystko obserwowali z bliska, gdyż zaczynali pracę dziennikarską niemal równolegle z narodzinami III RP. Rys historyczny kreśli Piotr Legutko, a Piotr Gontarczyk przywołuje źródła dotyczące jeszcze wcześniejszego okresu. Z jednej strony przywołuje tworzenie się mediów drugiego obiegu, a więc pozostających poza pierwszym, oficjalnym i objętym cenzurą. Z drugiej zaś przywołuje początki karier medialnych, przypadające właśnie na ten okres, postaci takich jak Aleksander Kwaśniewski czy Piotr Aleksandrowicz. Wszyscy oni, wedle źródeł w Instytucie Pamięci Narodowej, to ewidencjonowane kontakty operacyjne.
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Śr, 04.01.2017 09:24

Lustracji dziennikarzy nigdy nie było.
Tak i zmaganie się z tym tematem, całkowicie właściwie przegrana walka o lustrację wśród dziennikarzy, to ważny nurt opowieści zawartej w naszym filmie. Staramy się dociec dlaczego jej nie można było przeprowadzić, dlaczego tak potężne siły przeciw temu występowały. I dlaczego teraz nie chcą zgodzić się na emisję tego filmu, zrobionego i wyprodukowanego dla I Programu Telewizji Polskiej w 2009 roku. Żaden z dyrektorów tej anteny po powstaniu filmu nie zdecydował się go wyemitować.
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Śr, 04.01.2017 09:25

Przyczyna? Dotknięte zbyt poważne interesy?
Wydaje się, że tak. Najpierw nie mógł być pokazany ze względu na nieformalny sojusz SLD-PiS wokół mediów publicznych. A teraz to już w ogóle bez szans bo naruszyłby wszelkie możliwe interesy.
To ciekawe, że gdzie byśmy nie spojrzeli głębiej w obszarze mediów, gdzie byśmy nie podrapali, wszędzie nam wychodzą służby specjalne, te peerelowskie i te późniejsze, będące ich kontynuacją. Na ile służby specjalne współkształtowały nasz ład medialny?
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Re: ŚWIAT JAKI JEST...

Postprzez Sylwias Śr, 04.01.2017 09:26

W ogromnym. Znowu się nieco cofnę w czasie. Jest w naszym filmie scena w której w roku 1989 Jerzy Urban mówi, że on rozumie, że teraz nowe siły polityczne biorą odpowiedzialność za media w Polsce. Mówił, że kończy swoją misję jako szef Radiokomitetu i przekazuje pałeczkę Andrzejowi Drawiczowi.

Czyli nowemu człowiekowi wskazanemu przez „Solidarność"?
Sylwias
 
Posty: 67
Dołączył(a): Pn, 08.02.2016 11:35

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ogólne