Raz po molo się przechadzał pewien mól
Fajka w zębach, ręka w kieszeń, słowem - cool.
Matka mówi - Ach, te lenie i nieroby,
Weź no książkę lub zrób przegląd garderoby.
- Garderobę oraz książki ja chromolę
i po molo spacerować sobie wolę! -
mówi mól sięgając po kolejną fajkę.
(Dla Iwonki piszę tę o molu bajkę ;)
Spaceruje mól po molo, elegancik
Fajka w zębach, ręce w kieszeń, spodnie w kancik.
A w tych spodniach dziura jak Carnegie Hall
Zauważył! - O, cholera, kurde mol!!!
Wysypały się wsie kulki tuż na deski
Ze zdziwienia mól się zrobił aż niebieski.
Myśli sobie - ktoś wyraźnie chce mnie "zdjąć"
Gówno! Dupa! Never! - nie przestawał kląć.
Gdy mu przeszło i odeszła złości chmura
To pomyślał - A skąd w spodniach taka dziura?!
Wraca pamięć – przecież właśnie wczoraj teść
Wskoczył do mnie by coś wypić i coś zjeść!
I zasmucił się nasz mól na to wyznanie
- Zamiast życia lepiej stracić już ubranie!
Trudno – nie uderzę przecież głową w wall
Wszak nie w „dur” tonacji żyję, ale w „mol”.
Gdy nasz mól popijał z teściem i balował
Przy okazji pół mieszkania zdemolował.
Mówi teść - pić z Tobą to życiowy ból
Ty nie zięć mój jesteś, lecz demolka-mól!
Trzeba szybko zaprowadzić prohibicję
Bo sąsiędzi zgłoszą wszystko na Molicję
Może zjesz coś lub zapalisz? - mam Pall Mall
- O mój Boże, a gdzie podział się mój szal?
(c.d. być może n.)