Ach!

Tutaj publikujcie swoje opowiadania, scenariusze, felietony, rysunki itp

Ach!

Postprzez Lola Lola Wt, 12.06.2012 17:56

Ma­luję paz­nokcie u rąk. Dziś idę na roz­mowę w spra­wie pra­cy. De­ner­wuję się, jak to w ta­kich sy­tuac­jach by­wa.
Już na miej­scu uśmie­chnięta sek­re­tar­ka wręcza mi an­kietę, którą muszę wy­pełnić. W po­koju, do które­go zos­tałam skiero­wana, sie­dzi już spo­ra gru­pa ubiegających się o pracę. W sku­pieniu ślęczą nad kar­tką. Biorę krzesło i siadam przy pa­rape­cie, miej­sca przy stołach już nie ma. Spoglądam przez ok­no, gdzie ulicą płynie stru­mień ludzi. An­kieta ma "po­wie­dzieć" pra­codaw­cy, ja­kie mam cechy cha­rak­te­ru, co się dla mnie liczy w pra­cy, ja­kie mam wyk­ształce­nie, ja­kich żądam za­robków oraz... czy po­siadam sa­mochód...
Po wy­pełnieniu cze­kam na roz­mowę. Po ko­lei wchodzą oso­by ze swoją an­kietą do ja­kiegoś ta­jem­nicze­go po­koju. Sek­re­tar­ka pro­si następną osobę. Wszys­cy na siebie spoglądają, ale nikt nie za­mie­rza iść.
Idę- chcę mieć już to z głowy. Przed sobą widzę drzwi, na nich pozłaca­na tab­liczka z na­pisem ma­nager.
Roz­mo­wa ta­ka, jak prze­widziałam, że będzie, ale się jed­nak do końca nie spodziewałam.
Me­nedżer­ka wy­jaśnia mi, z ja­kich to po­wodów nie mogę dos­tać tej pra­cy. Wy­licza, co na­leżałoby do moich obo­wiązków, dając mi przy tym do zro­zumienia, że nie po­dołałabym te­mu. Przy wy­mienianiu za­dań py­ta, czy ogar­niam to jeszcze i czy ma wy­liczać da­lej.
Przy okaz­ji, ni­by tak od nie­chce­nia, oz­najmia, ja­ka to właśnie "ka­sa prze­leciała mi koło no­sa". Wychodzę. W duchu po­cie­szam się, bo jed­nak me­nedżer­ka dała mi pracę, no bo co ja te­raz ro­bię? Mam treść na opo­wiada­nie.
Zre­zyg­no­wana zachwy­cam się na­dal światem.
Mam jeszcze spo­ro cza­su do od­jazdu auto­busu, więc idę do em­pi­ku poczy­tać prasę. W dziale książko­wym wszędzie, gdzie się tyl­ko da, siedzą czy­tel­ni­cy uk­ry­ci za książką. Dziec­ko obok sta­ruszka. Na ka­napie i na nis­kich krze­sełkach. Ach, co za sku­pienie! Nie słychać ani szme­ru. W ciszy przechodzę na pal­cach.
Idę do dro­gerii. Widzę ko­bietę ku­cającą przy półce, która w rękach trzy­ma dwa opa­kowa­nia chus­teczek. Nie wie, na które się zde­cydo­wać. Ogląda każdy pro­dukt dokład­nie. Ach, wiem, jak to jest, gdy trze­ba się liczyć z każdym groszem, i gdy długo i dokład­nie roz­waża się kup­no każde­go pro­duk­tu, mając nadzieję, że ten grosz zos­ta­nie od­po­wied­nio ulo­kowa­ny.
Widzę na uli­cy dziew­czynę, która roz­da­je ulot­ki. Z wy­muszo­nym uśmie­chem zap­rasza na jakąś kon­fe­ren­cję. Ach, ro­zumiem, co to za pra­ca! Mu­si się tak stać, gdy in­ni idą. Mogę się tyl­ko so­lida­ryzo­wać. Biorę ulotkę i czy­tam, że jest to kon­fe­ren­cja społeczno- edu­kacyj­na: "Po­roz­ma­wiaj­my o apa­racie słucho­wym", która ma się od­być- ach, w dzień moich urodzin! Składam ulotkę na pół i cho­wam do tor­by. Na ulot­ki zaw­sze przy­naj­mniej zer­kam i nie wyrzu­cam od ra­zu do naj­bliższe­go kubła na śmieci. Ktoś się nap­ra­cował, żeby te ulot­ki stworzyć. Ktoś in­ny przy­goto­wuje się właśnie do wspom­nianej kon­fe­ren­cji. Może przeżywa stres z te­go po­wodu, że będzie mu­siał pub­licznie wystąpić.
Sza­nuję czyjąś pracę.
Widzę, jak łabędź nur­ku­je w rze­ce. Coś tam szpe­ra na sa­mym dnie. Ach, jak śmie­sznie wygląda!
Przechodzę obok sta­ruszka, który ja­kiejś dziew­czy­nie opo­wiada coś z daw­nych czasów. Ach, jak z daw­nych czasów, to ja też chcę posłuchać- zwal­niam kro­ku. Mi nie ma kto opo­wiadać, jak do było w przeszłości.
Ach, widzę zna­nego rzeźbia­rza. Spa­ceru­je z psem. Mam po­wie­dzieć "dzień dob­ry" czy tyl­ko uśmie­chnąć się?
Widzę dziew­czynę, która sie­działa obok mnie, gdy wy­pełniałam nie­szczęsną an­kietę. Dlacze­go ją za­pamiętałam? Bo tak wspa­niałe brązo­we, długie i lśniące włosy widzi się tyl­ko w rek­la­mach szam­ponów. Cieka­we, czy jej się z pracą po­wiodło? Mi­ja mnie, pat­rzy się, ale za­pew­ne nie poz­na­je.
Widzę ubo­go ub­ra­nego człowieka, jak drep­ce po­woli i wci­na suchą bułkę. Ach, wiem, jak to jest!
Och, ale to już prze­sada- bom­bki i lam­pki świąteczne na skle­powej wys­ta­wie w początkach lis­to­pada?!
Dziś mam oczy szczególnie sze­roko ot­warte. Za sto lat, ja­kiś ba­dacz dziejów, będzie ciekaw, jak to było sto lat te­mu. Ja mam możność wie­dzieć. Trze­ba się cie­szyć z czasów, w ja­kich się żyje. Ach, to brzmi, jak ze szkol­ne­go wyp­ra­cowa­nia!
Na uli­cy spo­tykam mi­zer­nie wyglądające­go kun­delka. Py­tam się go: "Czyj jes­teś?" On spogląda na mnie smut­no, od­po­wiada, że niczyj i spuszcza głowę. Idzie sa­mot­nie mos­tem.
Prze­de mną idzie pa­ra sta­ruszków trzy­mających się za ręce. Ach, to miłość może trwać wie­cznie?
W ra­diu usłyszałam wiado­mość o tym, że ja­cyś wo­lon­ta­riu­sze roz­dają na uli­cy bez­domnym jedze­nie- gorącą zupę i pajdę chle­ba. W wyob­raźni widzę bez­domne­go trzy­mające­go w rękach plas­ty­kowy ta­lerz pełen gorącej stra­wy. Nie wie­rzy, że ktoś tak za nic, tak po pros­tu może mu coś dać. Może pat­rzy się po­dej­rzli­wie i myśli so­bie: "Żar­ty so­bie ktoś ro­bi dzi­siaj czy co?"
Jadę auto­busem. Przez ok­no widzę, jak ro­bot­ni­cy kładą chod­nik na po­boczu jez­dni. Ktoś w auto­busie oz­najmia, że to ze względu na dzieci, które nie mają czym chodzić do pob­liskiej szkoły. Chod­nik ma pro­wadzić do sa­mej K. Dob­rze, że coś się w otocze­niu zmienia. Ja pa­miętam cza­sy, gdy niewiele było.
Prze­de mną idą ze szkoły dwie małe dziew­czyn­ki. Na ple­cach og­romne ple­caki. Sios­try, bo mają ta­kie sa­me złocis­te włosy. Jed­na z nich, w liściach po ko­lana, roz­garnia je. Ach, pa­miętam, gdy i ja z tej czyn­ności miałam sa­tys­fak­cję.
Na dworze co­raz ciem­niej i de­likat­niej. Drob­ne lis­tki drżą na ciepłym jeszcze wiet­rze. A ja zas­ta­nawiam się, ja­ki ma być ko­niec opo­wiada­nia. Ach, stwier­dzam, że dziś go nie będzie.
Lola Lola
 
Posty: 1
Dołączył(a): Wt, 12.06.2012 17:02

Re: Ach!

Postprzez Patrycja_Ptaszek Wt, 12.06.2012 19:57

ach i och, czekam na dalszy ciąg :)
Avatar użytkownika
Patrycja_Ptaszek
 
Posty: 69
Dołączył(a): N, 31.07.2011 10:26
Lokalizacja: Warszawa





Powrót do Wasza twórczość



cron