przez Ściana So, 24.12.2005 06:58
Witaj HP. Wigilia. Miala byc opowiesc wigilijna, ale kto by czytal glupoty jakiejs panny Sciany w TAKI DZIEN? Daruje sobie. U mnie Wigilia juz od wczoraj. Zaczela sie od imprezy w pracy. Tak naprawde to nie jest to tutejsze swieto, wiec zrobilismy z tego impreze pt podziekowania wszystkim tym, z ktorymi pracujemy: administracji, obsludze technicznej, kierowcom, ochronie, ekipie sprzatajacej, obsludze cateringowej. Bylo pycha jedzenie, choinka, pod nia prezenty od nas dla nich, wspolne zdjecia, usciski. Lubie miedzynarodowe swieta (a mialo nie byc opowiesci, no nie moge, nie wytrzymam).
Moje pierwsze BN na obczyznie to bylo zydowskie swieto Hanukkah, zapalanie swieczek na menorze przez 7 wieczorow, czytanie zydowskich bajek "moim" dzieciom, zydowskie spiewy. Bardzo wazne swieta.
Moje drugie BN spedzilam sama z kotem i psem, opiekowalam sie domem pewnej bardzo bogatej pani z SF. Emcia, to byly okolice Castro, (dla niewtajemniczonych - Castro jest mekka homoseksualistow, dzielnica z najlepszymi resturacjami i najcudowniejszym kinem). Z living roomu (nie bylo tam sciany, no oprocz mnie, tylko same okna, od sufitu do podlogi) rozciagal sie piekny widok na Golden Gate Park oraz Golden Gate Bridge. Nie musze dodawac, ze ocean tez bylo widac, to jasna sprawa. W Wigilie zasnelam na kanapie, na mnie kot i pies, w dole (mieszkanie bylo polozone na jednym z pagorkow SF) swiatla miasta (no prawie jak choinka). Bardzo samotne swieta.
Moje kolejne BN to bylo kolacja ze znajomymi. Towarzystwo mieszane - glownie Japonczycy oraz Chinczycy z Tajwanu. Smazylam rybe, jako wigilijne danie reprezentujace Polske. Oczywiscie spalilam patelnie, bo sie zagadalam z kolezanka. Kazdy z nas mial przygotowac jedno danie, tak wiec bylo i sushi, byla polska ryba, oraz chinskie cos (nie pamietam co, bo to bylo danie miesne). Spiewalismy piosenki w swoich jezykach i opowiadalismy o roznych tradycjach swiatecznych. Potem towarzystwo poszerzylo sie o znajomych z Turcji, Kolumbii, Argentyny, Bangladeszu, Wloch i Indonezji. Tanczylismy Marenge. Zaraz po swietach, wsiedlismy w samochod i poprulismy z SF do New Orelans posluchac prawdziwego jazzu. Bardzo ciekawe swieta.
W kolejne swieta, podrozowalam z Arizony do SF. W SF zepsul sie nam samochod. Cala noc probowalam go naprawic, a potem zepchnac na parking (stal krowiasto na srodku ulicy). Na Oceanie byl sztorm, ocean wlewal sie na ulice (oczywiscie moja krowa stala na tej ulicy) i juz wyobrazalam sobie, ze z samochodu robi sie ameba, potem znosi nas na ocean, polyka nas wieloryb, a ja przyjmuje ksywe Jonasz. Nic takiego. Marzenia sie nie spelniaja. Nastepnego dnia przyjechal pan i sciagnal nas do warsztatu. Rece mialam umazane smarem. Bardzo stresujace swieta.
Kolejne swieta spedzilam w Arizonie, padal snieg (tak! prosze mi uwierzyc, na polnocy Arizony sa najlepsze stoki narciarskie), a ja uczylam sie do koncowego egzaminu na studiach. Bylam sama, bez kota i psa. Zeby nie zwariowac od tej nauki, wychodzilam na krotkie spacery, ale zapadalam sie w zaspach sniegu (ok.60 cm). Swieta w Arizonie. Sniegu wiecej niz w Polsce. Bardzo edukacyjne swieta.
Kolejne swieta spedzilam juz w Korei. Umowilysmy sie z kolezanka (ktora rownie jak ja tesknila za domem i rodzina), ze w tym roku swieta NIE ISTNIEJA. Poszlysmy do bani, a potem ogladalysmy filmy. Oczywiscie w pewnym momencie peklysmy obie i polaly sie lzy tesknoty. Nie moglysmy sie opanowac. Bardzo lzawe swieta.
No a potem, to byly te swieta, czyli dzisiaj. Znowu udaje, ze ich nie ma. O. spisal sie na piatke. Dostaje odznake podtrzymywacza na duchu. HP, cale i w calosci, dostaje kolejna odznake, za wszystkie posty, prywatne golebie i te prawdziwe paczki, ktore dotarly do Kredensu. Za chwile czeka mnie najgorsza czesc wieczoru. Bede dzwonic do domu. Wiecie jak pachnie choinka przez telefon? A jaki maja smak barszcz i uszka? W tle bedzie slychac polskie koledy i pastoralki. Moja siostra powie mi co dostalam pod choinka. Ojciec zlozy mi ojcowskie zyczenia i przelamie sie ze mna oplatkiem. Ja bede w szampanskim nastroju. Bede radosna jak wiosna. Potem odloze sluchawke. Zostane sama. Schowam sie pod bledzik. I bede udawac, ze swiat nie ma i ze tej rozmowy telefonicznej tez nie bylo. Ze wszystko mi sie snilo.
Dzien jak co dzien. Nie bede Was oklamywac. Jest mi ciezko.
Wszystkiego Dobrego na Swieta. Kochajcie swoich bliskich. Powiedzcie im o swoich uczuciach.
PS Dobrze, ze jestescie. Dobrze, ze jest HP.
Pozdrawiam mocno, swiatecznie. Wasza Sciana.
Ostatnio edytowano So, 24.12.2005 07:09 przez
Ściana, łącznie edytowano 2 razy