O wdziecznosci

Tutaj kierujcie pytania do mnie, na które postaram się odpowiedzieć w miarę możliwości.

O wdziecznosci

Postprzez MarysiaB Cz, 03.03.2005 03:22

Na temat Pani dzisiejszego zapisu z dziennika, tzn. juz wczorajszego, bo trzeci raz pisze to samo. Poprzednie listy wcielo. Tak sobie mysle, ze wielu ludzi nie okazuje wdziecznosci ze wstydu. (Mam tu na mysli takie powazniejsze sprawy, a nie codzienne, zwyczajne sytuacje, kiedy mowimy "dziekuje". A kto tego nie robi, to po prostu gbur.) Sa ludzie, ktorzy sie wstydza, ze kiedys byli "slabi', ze ktos im pomogl, ze w jakis sposob byli od kogos zalezni itp. Oni nie maja krotkiej pamieci, wrecz przeciwnie. Z uplywem czasu unikaja swoich dobroczyncow, bo juz sam ich widok przypomina im, ze nie zawsze byli na wozie. Absolutnie do nich nie naleze. Jesli ktos jest dla mnie dobry, staram sie byc dla niego dwa razy lepsza. Tak jak Pani wierze w ludzi i ich dobre intencje. Nazywam to pozytywna naiwnoscia, ktora w miom przypadku zahacza o latwowiernosc. Te wrodzona, chyba, ceche bezskutecznie usilowala zwalczyc mama. Generalnie wpajala mi nieufnosc do czlowieka. Moze ze strachu o mnie? Do konca np. kiedy jeszcze mieszkalam w Polsce, ale bylam juz mezatka, ciagle mi przypominala, zebym nie otwierala drzwi obcym. Otwieralam. (NIKOMU TEGO NIE POLECAM!) Takie sytuacje. Pozny wieczor, jestem sama. Dzwonek do drzwi. Otwieram. Pan z teczuszka. Mowi, ze chodzi po blokach i bada opinie publiczna, no i czy odpowiem na pytania. Wpuscilam. Pan odtajal, wypil kawke, zadal pytania, pogadalismy. No, mialam przez chwile takie mysli, ze jakby mnie zdusil za chuda szyjke, to nawet suche by ze mnie nie zostalo. Ale na poczatku, w drzwiach - w zyciu. A na koniec powiedzial:"Bo ja to dzisiaj sporo mieszkan obszedlem i pani pierwsza mnie wpuscila." Wrocil po kilku dniach, bo chcial, zebym napisala o nim opinie. Jako o ankieterze, oczywiscie. Ale wtedy byl moj maz i pan jakos szybko sie zmyl. Czasami bylo milo. Otwieram drzwi, a tu mlody chlopak. "Czy moglabys zawolac rodzicow, bo ja tu kalendarze sprzedaje." (Mieszkalismy naprzeciwko pieciu akademikow. Historie! A ja w jednym z nich - przez trzy lata. To dopiero historie!) A ja:"Ale to ja jestem wlascicielka i nie mieszkam z rodzicami." W mlodosci wygladalam dosyc niepowaznie. (Na slubnym zdjeciu moj maz idzie do bierzmowania, a ja - dziecko z trwala na glowie.) Teraz by sie nie pomylil. Na koniec tylko dodam, ze "dobrzy ludzie" trzy razy ukradli mi portfel (raz na uczelni) i kilka razy wlamali sie do naszego samochodu przed blokiem.
Pani Krystyno, czy musi byc pytanie? Bo jesli tak, to ja mam takie: co Pani na to? A, i zapomnialam. B. mi sie podobaly Pani zapiski z ferii. Szczegolnie te o znajomej, co zrezygnowala z milosci i Francuza. Duuuzo przemyslen. Najpiekniejszy film o milosci (dla mnie oczywiscie) "The bridges of Madison County" (polski tytul?) z Meryl Streep i Clintem Eastwoodem o takich wlasnie b. trudnych zyciowych wyborach. Serdecznie pozdrawiam.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez MarysiaB Cz, 03.03.2005 07:51

Pani Aniu, jestem. Musialam wylaczyc komputer i zajac sie domem (pozory, ale wyrzutow sumienia mniej). Doskonale rozumiem Pani oburzenie. Ja to bym juz miala dzien z glowy. A z domu tez czasami wychodze w strasznym stanie. Ciesze sie, ze mozna tak bezposrednio zwrocic sie do korespondentow, bo tutaj pisze wiele przemilych osob. Tylko tloku nie lubie. No, troche dzika jestem. Lubie tak jak teraz z Pania - kameralnie, jeden na jeden, na dwa, gora trzy w tym samym czasie. A moje "madrosci" (pozal sie Boze!) sa wynikiem intensywnego sufitowania (to od lezenia na kanapie i gapienia sie w sufit - moja ulubiona czynnosc domowa), a co do polszczyzny, to chyba lektuuury i studia. Marysia jestem. Serdecznie pozdrawiam.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Ola B. Cz, 03.03.2005 09:34

..Pani Marysiu, bardzo madra z Pani kobieta:)...chciałabym dołaczyć sie, poniewaz mam podobne doswiadczenia, choc nie wpuszczam do domku obcych, jesli jestem sama w domku-przestroga od Rodzicow-zadziałała:)) Natomiast z inna juz troszke gorzej...Ja tez, zawsze wierze, ze ludzie nawet pozornie zli, maja w sobie cos dobrego...moja przyjaciółka zawsze sie dziwiła, po fakcie-jak jakas osoba okazywała sie na prawde wartosciowa pytała "skad wiedziałas?" A ja po porostu tak mam!! I choc kilka razy sie na tym zawiodłam...to i tak zawsze dogaduje sie z osobami, ktore przez srodowisko postrzegane sa jako "złe"...Zawsze tłumacze sobie ze musi byc przyczyna tej "złości"...Choc oczywiscie nie zawsze jest kolorowo i pieknie, bo nie zawsze wszyscy zli okazuja sie wspaniali..., ale ja juz chyba inaczej nie umiem...Mama czesto przestrzegała mnie, zebym tak nie ufała bezgranicznie ludziom...ma Pani racje, one tak mowią zeby nas chronic!!
Jest jednak rzecz, ktorej moja Mama mnie nauczyła, i wpoiła jako dewize zyciowa
" Uśmiech nic nie kosztuje":))) I rzeczywscie tak staram sie zyc...usmiechac sie do ludzi...zazwyczaj nie ma ludzi, ktorzy by nie odwzajemnili usmiechu...oni po prostu nie umieja sie pierwsi usmiechnac...czy boja sie ,ze ktos zle zareaguje....
Przydazyła mi sie kiedys miła historia...a w zasadzie dwie...taki, ktore lubie przywoływac w pamieci...
1) szłam kiedys ulica , siedział tam Pan ktory sprzedawał kwiatki, i pytał po kolei ludzi..."moze kupi Pani/Pan kwiatki..." no i w koncu trafiło na mnie-szłam w tedy na uczelnie na kilka godzin i wiedziałam, ze kwiatki sie zmarnuja...wiec z wielkim usmiechem powiedziałam, nie przykro mi,ale jesli kupie to one sie zmarnuja...na to pan : ojej, jak ja dziekuje Ci dziecko (tez wygladam młodo:) za ten usmiech...teraz bede miał siłe siedziec tu cały dzien...:)
2) wracałam z uczelni autobusem... byłam bardzo zmeczona...ale przy drzwiach dojrzałam Pana, ktory miał wiecej zmartwien tego dnia, przynajmniej tak wygladał...oczywiscie sciągnełam go wzrokiem , no i usmiechnełam sie...ze zrozumieniem w oczach...a on wysiadajac juz powiedział, dziekuje za usmiech-pomogł mi....
to takie diwe małe historyjki, ktore bardzo lubie..., ktore daja wiare w słowa mojej Mamy!! i w moje zycie:))) I choc ostatnio sama, mam nie najlepsze nastroje, to i tak staram sie usmiechac do ludzi...pomagam nie tylko im ale i sobie:)
Pozdrawiam Pania serdecznie i usmiech przesyłam:))))
Avatar użytkownika
Ola B.
 
Posty: 1816
Dołączył(a): N, 27.02.2005 19:43
Lokalizacja: Kutno

zwykłe dziękuję

Postprzez greenw Cz, 03.03.2005 12:32

mam 24 latka i i coraz częściej przeraża mnie to ,ze ludzie nie umieją ,nie wiedza co to znaczy słowo dziekuje ,wydaje im sie ze np. jak ja komuś pomogłam to to był mój obowiązek i w sumie to ja nic nie zrobiłam
już nie mówiąc o tym ,ze jak prosze kogoś o pomoc to słyszę co z tego bedę miał?
pozdrawiam
Avatar użytkownika
greenw
 
Posty: 243
Dołączył(a): N, 27.02.2005 21:14
Lokalizacja: Reading

Postprzez MarysiaB Cz, 03.03.2005 14:06

Zamilklam, bo maz zabral mi komputer (goraca linia w pracy). Tyrana domowego mam, nic wiecej. Pani Anno, uwielbiam takie historie. B. zle okresy mialam w swoim zyciu. Byly chwile, ze dobre slowo obcego czlowieka wyciagnelo mnie z otchlani, a on moze nawet o tym nie wie tak do konca. Takie cos trzeba oddac chociazby z czystej przyzwoitosci. Mi zdarzaly sie rozne "interwencje", z niewielkimi sukcesami, chyba. Np. Nasze mieszkanko w bloku. Budze sie w srodku nocy, za sciana krzyki, odglosy walki na smierc i zycie. Budze meza (ten to ma sen!). "Blagam cie, ubierz sie, idz, morduja kobiete za sciana!". Poszedl, po chwili wraca, milczy zly."No nic. Zszedl jeszcze jakis facet z gory w pizamie, postalismy pod drzwiami i juz. Ktos pani robil dobrze." Innego dnia wchodze wieczorem do bloku, awantura na parterze na 102. Sasiadka wychylila glowe i nasluchuje. A tam za drzwiami maz bije zone az framugi trzeszcza. Podeszlam, zawalilam. Pan rzucil mi taka wiache, ze no, no, nie kazdy by tak potrafil. Ale sie przy tym zdekoncentrowal. Zona to wykorzystala i wyskoczyla przez okno. Patrze, a ona wchodzi z podworka w porwanej bluzce i samych rajstopach. Od razu umknela do sasiadki. A o "dziekuje" tez zapomniala. Na drugi dzien spotkalam ich w parku na spacerze. Pod raczke szli. A raz jade autobusem. W kacie pani w czerni patrzy przez okno i placze. Wysiadamy na tym samym przystanku. Stoi i placze. Podchodze, siadamy na lawce, bo ona chce o tym mowic. "Moj syn niedawno popelnil samobojstwo. Wyskoczyl przez okno. Sol ziemi... Niepokorny byl...A taki zdolny..." A potem okazalo sie, ze to byl rodzony brat kumpla, jeszcze z liceum, mojego meza.

Pani Olu, ja najczesciej smieje sie tutaj i z moimi dziecmi. Ta pisanina zrobila sie nagle dla mnie b. wazna. Pomaga mi. Ja w zyciu w zadnych forach i czatach nie uczestniczylam. Zlozylam juz kiedys deklaracje, ze jestem glupia. Od tego czasu nic sie nie zmienilo. Takie uwagi b. mnie pesza. Nawet Kj jest ... no niezbyt madra, bo to wszystko na SWOJEJ stronie toleruje. Pani Krystyno, a rozgonic to towarzycho! Pozdrawiam wszystkich.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Monika (boston) Cz, 03.03.2005 14:47

Dzien dobry wszystkim. Och, juz wczoraj pisalam i podobnie jak pani Marysi z Melbourne i pewnie wielu innym, mnie rowniez "wciagnelo" mojego emaila, dobrze, ze nie zdazylam za duzo sie porozwodzic.. Otoz chcialam baardzo pozdrowic pania- pani Marysiu B- kangurzyco :) Uwielbiam pani zapiski, przemyslenia a w szczegolnosci lekkosc, z jaka przychodzi pani przelanie na papier (?...) swojego poczucia humoru. Przelatuje zawsze czybciutko kto co dorzucil i zatrzymuje sie tylko na Pani i oczywiscie Pani Krystynie. A reszta postow to juz w ramach doczytywania :) W zaleznosci od czasu. Tak wiec jeszcze raz pozdrawiam, koncze herbatke, tusz na rzesy i uciekam do pracy! Dobrego dnia. Historie o naiwnosciach innych tu osob poczytam jak wroce, bo dobrze sie zapowiada :) Ach, no i Madison County!! Dawno temu widziany film, a jeszcze dawniej przeczytana ksiazka, oba wspaniale. W New Hempshire jest pare takich starych, krytych mostow, jak tylko znajde moje stare fotki, to przesle!
Ostatnio edytowano Cz, 03.03.2005 15:27 przez Monika (boston), łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Monika (boston)
 
Posty: 42
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 13:55
Lokalizacja: Boston

Postprzez Rudi Cz, 03.03.2005 14:50

Pani Marysiu,Ujela mnie Pani swoja korespondencja.Tak cieplo Pani pisze o tych wszystkich rzeczach,ze az czlowiekowi robi sie lepiej na sercu.No i ciesze sie,ze jeszcze ktos lubi tak samo "Madison county", jak ja.Za kazdym razem jak to ogladam,to wyje jak bawol.Trudno,ale wzrusza mnie ten film.Ma tyle zyciowej madrosci w sobie.Szkoda,ze u nas przeszedl tak bez echa...
A co do 'czynienia dobra' to nalezy to zrobic,bo wtedy bedzie nam sie latwiej zylo.Ja wiem,ze niektorzy tego w ogole nie doceniaja.Ale to sie tylko tak wydaje.Niektorzy w ogole o tym nie mowia,ale sa nam wdzieczni.Ja ostatnio przeczytalam gdzies,ze nalezy czynic dobro nie oczekujac nic w zamian,nawet gdyby stanowilo to dla Ciebie duzo wyrzeczen.Ujelo mnie to i jakos tak lzej zrobilo mi sie,bo mialam chwile zwatpienia w ludzi i to co dla nich robie.Ech zycie...
No nic nie bede juz smucic.

Pozdrowionka z tzw.'stolycy'

ps.Greenw-tez uwielbiam Tatry.Juz od 2 lat tam nie bylam i strasznie cierpie z tego powodu.A Wierchy-one najlepsze sa jesienia z ta swoja obledna czerwienia :)
Avatar użytkownika
Rudi
 
Posty: 1271
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 09:40
Lokalizacja: Śródziemie

Postprzez MarysiaB Cz, 03.03.2005 15:35

Strasznie chcialoby sie popisac, ale wczoraj 4 godz. spalam, a dzisiaj to mam jeszcze szanse na 6. Rozsadek mowi mi, ze musze isc spac, bo dzieci rano do szkoly trzeba zawiezc. A wszyscy wiedza, jaki jestem krazownik szos normalnie, a co dopiero po takiej nocce. Wszystkich serdecznie pozdrawiam i dobranoc.

No nie, musze dopisac jeszcze ze dwa zdania. Pani Anno, jak ja rozumiem takie kupowanie, takie wybory, decyzje... Moj maz za czasow studenckich od czasu do czasu zajmowal sie drobnym handelkiem na tzw. rynku, zeby nie podreperowac, a raczej stworzyc nasz budzet. I czesto kupowal takie szare, welniane skarpety od jakiejs babulenki. "Bo na ryby sie przyda..." Pa.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Krystyna Janda Cz, 03.03.2005 22:34

Bardzo sie ciesze ze sobie tak naprawdę miło tu rozmawiacie i dzielicie sie dośwaidczeniami moje miłe panie. Dobrze mi z tym. Do mnei dzis zadzwoniła dziennikarka z prosba o uwagi na temat menopauzy. To tylko tak na marginesie, przyczynek do ludzkej uprzejmości i poczucia taktu. Pozdrawiam wszystkich i de spać , spokojna ze sobei świtnei bez emnei radzicie i robi się miła "kawiarnia" albo sciana płaczu jesli ktoś woli.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek

Postprzez Kagan Pt, 04.03.2005 02:09

Ta dziennikarka to pewnie z "Faktu". Ostatnio coś dużo o pani piszą...
Kagan
 
Posty: 13
Dołączył(a): N, 27.02.2005 23:45
Lokalizacja: Sosnowiec

Postprzez Krystyna Janda Pt, 04.03.2005 07:05

Na szczęście nie czytam.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek

Postprzez Kagan Pt, 04.03.2005 11:02

I bardzo dobrze Pani Krystyno bo podobno można się o sobie takich cudów dowiedzieć, że głowa mała.
Kagan
 
Posty: 13
Dołączył(a): N, 27.02.2005 23:45
Lokalizacja: Sosnowiec

DOBRO

Postprzez Ściana So, 05.03.2005 02:21

Pozdrawiam wszystkie Panie. Jak tu milo. Ja jestem tutaj od dawna, jestem codziennie - chociaz nie pisze regularnie. Pani KJ przyciaga takie mile towarzystwo. Forum jest git. Ja tez jestem dzika, ale staram sie siac ziarno dobroci. Usmiecham sie do obcych, pomagam kiedy tylko moge. Dostalam w tylek od zycia kilka razy. Kilka razy bylam na dnie. Sama. Wszyscy sie odsuneli. Czasem trzeba siegnac dna, zeby sie od niego odbic. Kilka razy dostalam promyk szczescia od obcych. Wierze, ze to co sie otrzymalo, trzeba oddac dwukrotnie. Oddaje obcym. Dobro nie znaczy nic, kiedy trzyma sie je w garsci. Trzeba ja podac dalej, wtedy staje sie DOBREM. przepraszam za moja marna filozofie.
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2651
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez GrejSowa So, 05.03.2005 02:40

Witaj ¦ciano, to i Ty także już po tułaczce do nas dotarłaś?!!! Jak miło. A ja nie wiedziałam, że Ty tak daleko, moj Boże. Chwilowo czy na dłużej? W zasadzie, to ta nasza tułaczka nadal trwa. Mam jednak nadzieję, że wkrótce się skończy i zobaczymy światełko w tunelu. Ja już mam pierwszy, i mam nadzieję ostatni, kryzys, a właściwie kryzysik, albo lepiej kryzysiczuniek, bo raptem jednodniowy, za sobą. Wydaje się, że jest nieco lepiej. I jak Ci tu? Poczekaj zresztą, jak będzie 60 osób na stronie. Oczy dookoła głowy. Mówię Ci, ale nic to. Zmykam spać. Mam nadzieję, że się wkrótce spotkamy. Dobranoc!!!
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Chaos, Kryzys, ale i swiatelko w tunelu

Postprzez Ściana So, 05.03.2005 03:07

Dzien Dobry Malgorzato M.
Ja z daleka. To juz trzeci kontynent na ktorym zyje, pracuje i odczuwam zmyslami. Najpierw byla Europa, potem Hameryka ;-), teraz Azja (ale nie Tuhajbejowicz, a szkoda). Ja tutaj chwilowo (od 7 miesiecy), ale chyba na dluzej (kilka lat). Niose tutaj oswiaty kaganek (nie kaganiec!!!). Ucze angielskiego.

Wiele osob narzeka na Forum...ja nie....ja lubie zmiany...szybko sie nudze...taki lajf. Koniec cytatu.

Na razie sie rozgladam, ucze.....Zal troche starej korespondencji, ale moze taka zmiana jest najlepsza dla wlascielki tej strony, tak mysle....
Chwilowy chaos, ale za chwile wszystko sie uspokoi. Zostana tylko najwytrwalsi: <pognieciona>, Magnolia, Justyna z W, Agatka red orange, Rudi, Rayen, Basia z Warszawy, Marysia kangurzyca, Ania z Tarnowa, Ania z Myslenic, Piotr z Florydy, Monika z Bostonu, Artur, no i oczywiscie Ty - Malgorzato M (moge na Ty?).
czyli paczka ze starej korespondencji.....tak mysle....Przy okazji pozdrawiam paczke i przepraszam za pominiecie kogos, kto tez do paczki nalezy (ja sie dopiero obudzilam i jeszcze nie kumam)...

cierpliwosci zycze i wytrwalosci w walce z kryzysami. do uslyszenia!!!

PS a ja przyjezdzam do Polski za dwa tygodnie...po raz pierwszy, po 4 latach nieobecnosci....mam metlik w glowie....
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2651
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez GrejSowa So, 05.03.2005 03:15

no, na "Ty" jak najbardziej możesz i trzeba nawet. Ciekawe życie... Ja też angielskiego uczę, tyle że na miejscu. Samolotów panicznie się boję. Latam jak muszę, ale po maks. 2 godzinach wychodzę, żeby nie wiem co.

Przekonuję się powoli do forum, choć też lubię i nie boję się zmian, ale tu nie o to chodzi. Jednak ciekawi ludzie to zawsze gwarancja dobrej zabawy i niezapomnianych przeżyć. Czekam pełna nadziei (obaw nieco mniej).

Pozdrawiam Cię i czekam w Polsce
GrejSowa
 
Posty: 6298
Dołączył(a): N, 27.02.2005 17:55
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Ściana So, 05.03.2005 03:54

Hellooooo. Naumiala sie super! ja jestem w forum od 3 godzin i mam metlik...o co tu chodzi? kto tu jest? i w jakim temacie? no nic....zawijam rekawy i przebrne przez wszystko. pozdrawiam i macham mocno. wiecej emailowo soon...
a jesli chodzi o wdziecznosc - to ja jestem wdzieczna za wszystkich ze starej korespondencji (aka nowe forum). well...well...well....wszystko sie wyprasuje, co nie?
Avatar użytkownika
Ściana
 
Posty: 2651
Dołączył(a): So, 05.03.2005 01:34
Lokalizacja: KREDENS

Postprzez Monika (boston) So, 05.03.2005 04:36

Witam serdecznie!! Sciana- juz 3 kontynent!! No pieknie, tyle swiata zobaczylas. Ja za oceanem juz prawie 4 lata, ale w Polsce, u rodzicow pokazuje sie regularnie, w listopadzie po raz piaty!! Latac samolotami lubie (odnosnie Malgorzaty), ale te transatlantyckie trasy mnie za kazdym razem wykanczaja.
Jesli chodzi o forum, to mam mieszane uczucia. Panu Darkowi trudno bedzie zaprowadzic tu porzadek, bo jak tu nagle zaszufladkowac tyle emaili, ktore juz w 3 odpowiedzi totalnie zbaczaja z pierwotnego tematu :) Powodzenia Panie Darku!!!! Czy Pani Krystyna zwiekszyla Panu wynagrodzenie? Bo nawal pracy sie chyba o ciupinke zwiekszyl :) Ja proponuje tak: korespondencja (w dawnym stylu) + przepisy kulinarne+zaproszenia+nasza tworczosc (wiersze,scenariusze itd)+ forum-dla naszych pogawedek. Czyli w korspondencji-jak dawniej, przepisy,zaproszenia i tworczosc- tylko do wgladu, no i forum- albo czat (nie znam strony technicznej...) dla nas.
Bo wydaje mi sie, ze przedtem to ludzie nim cos napisali, to pomysleli chwilke, a teraz kazdy pisze tyle tych postow...jak to wszystko czytac? Biedna Pani Krystyna- teraz przynajmniej widzimy ILE tego dla niej produkujemy :)
Pozdrawiam WAS wszystkich, a u nas zapowiadaja kolejna burze sniezna na poniedzialek...odkopywanie auta przestalo byc zabawa.
Avatar użytkownika
Monika (boston)
 
Posty: 42
Dołączył(a): Pn, 28.02.2005 13:55
Lokalizacja: Boston

Postprzez MarysiaB So, 05.03.2005 09:54

Sciana, jestes...Jak to sie dzieje, ze ludzie, ktorych dziela tysiace kilometrow, nie znajac sie, po paru liscikach, rozumieja, ze tak im blisko do siebie? A ze temat o wdziecznosci, to wdzieczna jestem, ze odezwalas sie w tym miejscu. Rutyna tez jest wbrew mojej naturze, nawet w drobiazgach, bo ja nie z tych, co te same perfumy przez cale zycie. Jedyna rutyna, ktora sprawia mi ciagle przyjemnosc (kurcze, jak dwuznacznie, ale nie o to chodzi) jest moj maz. No i dzieci, ale to oczywiste. Za korespondencja tesknie nie dlatego, ze boje sie czy nie lubie nowosci, po prostu bylo w niej cos, czego tutaj nie ma. I nie potrafie tego nazwac.
I jeszcze kaganek. Mamy takiego przyjaciela, z ktorym moj maz zaliczyl przedszkole, liceum i studia (prawie, bo inne kierunki na tej samej uczelni). Kiedy pisali probna mature, Jura napisal wlasnie "kaganiec oswiaty". Moj maz usilowal mu pomoc: "Jura, kaganek, ty tumanie, nie kaganiec." Ale Jura wiedzial swoje. Tak mi to jakos od razu wyskoczylo z glowy przy lekturze Twojego listu. Serdecznosci.
Avatar użytkownika
MarysiaB
 
Posty: 2848
Dołączył(a): Śr, 02.03.2005 09:22
Lokalizacja: Melbourne

Postprzez Krystyna Janda So, 05.03.2005 10:38

Moje angielskie panie, pozdrawiam. To zabawne , własnie rezyseruje sztuke o takich " co to sie boja zmian" i dlatego chodza na lekcje spepowania , żeby sie ośmielic do życia. To zbawne. Ale najzabawneijsze jest to ze aniz dzieicństw a ani zmłodosci , nie pamietam takeigo zdarzenia zeby ktos dookoła mnei miał kryzys, depresję, a w każdym razie tak sie to nazywało. Nie pamietam. Pozdrowienia.
Avatar użytkownika
Krystyna Janda
Właściciel
 
Posty: 18996
Dołączył(a): So, 14.02.2004 11:52
Lokalizacja: Milanówek

Następna strona

Powrót do Korespondencja