Znalazłam! Pracę! Wygląda na to, że dobrą. Że uczciwe warunki. Że wyzwania. Że się czegoś nauczę. Ale nawet chyba nie mam poczucia DUMY. Kiedyś jakoś łatwiej było mi poczuć się z siebie dumną, że coś zrobiłam, że coś mi się udało. A teraz się jakby temu dziwię. Czy to na tym polega dorosłość? Jeśli tak, to chyba czas odkurzyć w sobie dziecko. Bo przecież dałam sobie radę z czymś trudnym, wykazałam się. Powinnam samą siebie za to może pogłaskać po duszy.
Ale może jednak czuję, że zrobiłam coś wartościowego, skoro się tym Pani od pierwszych słów listów z wykrzyknikami chwalę.
Teraz mam chwilę "urlopu", żeby myśli w całość złożyć, a w listopadzie zaczynam.
W międzyczasie czytam "Ucho igielne". Myśliwski to mistrz, gdzieś na jednej półce z Dalajlamą... Tischnerem... Takie to jego pisanie bliskie i znajome, a zarazem niepowtarzalne, że człowiek wie, że choć myśli podobnie, tak by tego ująć nie umiał. Coś w tych jego książkach jest takiego, że czyta się jakiś fragment i go nagle z zachwytem odkrywa, jakby to o czym opowiada było nam świadome od zawsze. Lubię bardzo taką literaturę, co to wchodzi człowiekowi do środka i tam się słowo po słowie umości.
Na wybory poszłam, z drżeniem serca teraz drugiej tury wyczekuję. Ale i tak jest nieźle, bośmy miasta "dobrej zmianie" nie oddali. Żeby tylko Prezydent miał nie tylko ręce i nogi, ale jeszcze i Rozum. Zobaczymy za dwa tygodnie. Tej ulgi mogę Pani zazdrościć:)
Pozdrawiam czule
Ania