deprecha czy przygnębienie

Czasami nie masz zielonego pojecia jak coś zrobić, jak coś działa. Tutaj znający się radzą co i jak.

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez 56052303 So, 24.01.2009 21:32

Ktoś kto nie kochał na prawdę nie zrozumie, że wiek i rozsądek nie mają z prawdziwą miłością nic wspólnego. Miłość spada na człowieka nagle i niespodziewanie. Też kiedyś myślałam, że uczucia można kontrolować, ale nie można, a potem niestety często bardzo boli. Ale nawet największy ból mija.
56052303
 
Posty: 1
Dołączył(a): So, 24.01.2009 21:10

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez ZENOBIA So, 24.01.2009 22:16

terefere.....nie dokoncze z wrodzonej grzecznosci :P ....czy Wy naprawde nie rozumiecie ze żonaty facet JEST NIETYKALNY ABSOLUTNIE !!!! to samo dotyczy mężatek ! sie te ''mnilosc'' chowa w kieszen i sie nie robi cyrku na dwie rodziny
ale oczywiscie, do wszystkiego mozna dorobic FILOZJĘ ....jak sie ma nieczyste sumienie, prawda, niewiniatka ?
odniosłam sie.
Avatar użytkownika
ZENOBIA
 
Posty: 3139
Dołączył(a): Cz, 30.10.2008 17:35

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez Anioł Stróż So, 24.01.2009 22:37

zgadzam się z Zenobią - trzeba zacząć od tego, że rozbijanie małżeństwa czy rodziny jest niedopuszczalne.
jakie to szczęście? zbudowane na łzach jego żony? zbudowane na stracie jego przez jego dzieci?
taki facet z wygody ma Ciebie jako kochankę, trzyma Cię i manipuluje a i tak baaaardzo rzadko odchodzi od żony i dzieci...a takie jak Ty cierpią, wyją i narzekają...
odmienną kwestią natomiast jest fakt NIENOSZENIA OBRĄCZEK przez współczesnych mężów i podrywanie kobiet,które są przekonane,że oni są wolni...to jest nieodpowiedzialne i niepoważne.

Pozdrawiam.
Nadzieja matką mądrych.
Avatar użytkownika
Anioł Stróż
 
Posty: 217
Dołączył(a): Śr, 21.01.2009 09:24
Lokalizacja: z serca

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez kasja N, 25.01.2009 00:23

56052303 napisał(a):Ktoś kto nie kochał na prawdę nie zrozumie, że wiek i rozsądek nie mają z prawdziwą miłością nic wspólnego. Miłość spada na człowieka nagle i niespodziewanie. Też kiedyś myślałam, że uczucia można kontrolować, ale nie można, a potem niestety często bardzo boli. Ale nawet największy ból mija.


uczucia można i trzeba kontrolować

zgodzę się też z Zenobią, że facet zajęty (dla mnie po prostu z kimś związany, niekoniecznie żonaty) jest automatycznie out
Avatar użytkownika
kasja
 
Posty: 723
Dołączył(a): Cz, 31.01.2008 15:26
Lokalizacja: w drodze

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez nemo N, 25.01.2009 02:17

studiowałem kiedys z kobietą, która przyprawiała mnie o emocjonalne dreszcze. była wszystkim o czym zawsze marzyłem (tu długa lista) i miała wszystkie wady które z przyjemnością bym przyjął(jeszcze dłuższa) i miała faceta. trzymałem sie więc z daleka. świnia nie jestem. (tak wtedy myślałem) wyszło tak że razem sie kiedys znaleźliśmy na weselu, ona dzieciata ja.. ja. po 15 głębszym ja jej mówie o mojej fascynacji, ona że wiedziała,ale że czasem trzeba kogoś jak tatar - porwaci zniewolić.oby na zawsze. ale to z początku przeciez nieistotnie. a tak że jestem frajer.
różnie w życiu bywało. niezawsze czysto i pięknie czasem należało mi się po mordzie., ale jeszcze częściej słyszałem od kobiet że fakt związku nie oznaczał cyrografu....
sam nie wiem jak jest.
ale jedno widze, że jak żonaty(a) i dzieciaty(a) i wspólnie ustawiony (a)to trzeba byc naiwnym albo miec wiele szczęścia w życiu żeby liczyć na "a potem..."
serce nie szklana
choc i kamień można pokruszyć
a gumową kulke zgubić

a propos czytaliście może opowiadanie Mika Valtari o facecie który zgóbił serce...?
300 dni później. wszystko było tak samo....
wszystko się zmieniło. i to był konstans.
Avatar użytkownika
nemo
 
Posty: 5282
Dołączył(a): Pt, 26.10.2007 21:01
Lokalizacja: Milano Parano

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez pigula N, 25.01.2009 11:04

Nie wam jest dane nas potępiać,kochanki żonatych męzczyzn ,nie macie do tego prawa.Kazdy jest sędzią dla siebie,każda z nas odpowiada przed własnym sumieniem.Nie krytykujcie zakazanej miłości bo nigdy nie wiadomo co może każdemu z nas sie przytrafić lub naszym najbliższym.Jeden Pan Bóg wie ile rozmów przeprowadziłam z samą sobą,mówiąc sobie ,że ten związek nie ma szans.Mówiłam,tłumaczyłam Jarkowi ,że i tak nie odejdzie od żony,bo większość facetów nie odchodzi,robiąc to z ...wygody...Kłamstwa,kłamstwa,kłamstwa...to mi mówił, mówiąc ,że zostanie przy mnie
....Wszystko to wiedziałam co piszecie o zakazanych związkach....Dzis pozostał ból,który minie i nauczka na całe zycie.....Jestem na pustyni życia,znalazłam studnię w której nie było wody...podarzam dalej szukając studni w której bedzie woda i wierzę,że kiedys ją znajdę,pozdrawiam Marzena
pigula
 
Posty: 18
Dołączył(a): Śr, 21.01.2009 15:11
Lokalizacja: gdzieś niedaleko Gdańska

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez amc N, 25.01.2009 11:46

pigula napisał(a):Nie krytykujcie zakazanej miłości bo nigdy nie wiadomo co może każdemu z nas sie przytrafić lub naszym najbliższym.



o... święte słowa!

przypomne to jest wątek "pomóż mi"
a nie "zdołuj mnie"

i tak mi się tylko nasuwa zdanie...
co publiczność wyniosła z kina??
fotel!
(...) liczba pomysłów, które mi się lęgną w głowie, mnie samą męczy. Sama ze sobą i ze swoją wyobraźnią i swoim entuzjazmem nie mogę sobie poradzić. I co więcej, z upływem lat się to nie zmienia. Koszmar.
KJ
Avatar użytkownika
amc
 
Posty: 8537
Dołączył(a): Śr, 16.01.2008 15:42
Lokalizacja: Warszawa

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez amc N, 25.01.2009 11:49

Anioł Stróż napisał(a):zgadzam się z Zenobią - trzeba zacząć od tego, że rozbijanie małżeństwa czy rodziny jest niedopuszczalne.
jakie to szczęście? zbudowane na łzach jego żony? zbudowane na stracie jego przez jego dzieci?



zaraz zaraz
aniołki zapędzacie się
to nie kochanka rozbija
facet sam sobie rozbija
jesli już ma być o rozbijaniu

a i nie uświęcałabym żony...
udane małżeństwa nie upadają od tego że facet spotkał jakąś panią...

i jaka strata dzieci?
czy dzieci nie lubią widzieć rodziców szczęśliwymi??/
(...) liczba pomysłów, które mi się lęgną w głowie, mnie samą męczy. Sama ze sobą i ze swoją wyobraźnią i swoim entuzjazmem nie mogę sobie poradzić. I co więcej, z upływem lat się to nie zmienia. Koszmar.
KJ
Avatar użytkownika
amc
 
Posty: 8537
Dołączył(a): Śr, 16.01.2008 15:42
Lokalizacja: Warszawa

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez amc N, 25.01.2009 11:49

kasja napisał(a):uczucia można i trzeba kontrolować


optymistka!
(...) liczba pomysłów, które mi się lęgną w głowie, mnie samą męczy. Sama ze sobą i ze swoją wyobraźnią i swoim entuzjazmem nie mogę sobie poradzić. I co więcej, z upływem lat się to nie zmienia. Koszmar.
KJ
Avatar użytkownika
amc
 
Posty: 8537
Dołączył(a): Śr, 16.01.2008 15:42
Lokalizacja: Warszawa

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez adam. N, 25.01.2009 12:06

amc napisał(a):
i jaka strata dzieci?
czy dzieci nie lubią widzieć rodziców szczęśliwymi??/


Coś ty! Dla dzieci liczy się tylko to, czy rodzice są małżeństwem. Mogą się nienawidzić, mogą sobą rzygać, gardzić sobą, ale mają mieszkać razem i żyć razem. Dla dobra dziecka! Małżeństwo to małżeństwo. Święta instytucja. Uczucia zamiatamy pod łóżko i tworzymy szczęśliwe rodzinki.
adam.
 
Posty: 545
Dołączył(a): N, 06.01.2008 12:55
Lokalizacja: Warszawa, Wroc

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez nemo N, 25.01.2009 12:07

Amc ma rację, to nigdy nie jest tylko wina faceta, zawsze kobieta musi też chcieć ...i odwrotnie.
ale tez zawsze "rozbijacze małzeńśtw" bedą społecznie piętnowani, to przecież naturalne że tych którzy niszczą "pożądek społeczny" sie tępi...
Piguło. chciałbym Ci coś mądrego poradzić, ale tylko czas pewnie może Ci pomóc. życze nie studni a całego wielkiego jeziora :)
300 dni później. wszystko było tak samo....
wszystko się zmieniło. i to był konstans.
Avatar użytkownika
nemo
 
Posty: 5282
Dołączył(a): Pt, 26.10.2007 21:01
Lokalizacja: Milano Parano

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez amc N, 25.01.2009 12:18

adam. napisał(a):
amc napisał(a):
i jaka strata dzieci?
czy dzieci nie lubią widzieć rodziców szczęśliwymi??/


Coś ty! Dla dzieci liczy się tylko to, czy rodzice są małżeństwem. Mogą się nienawidzić, mogą sobą rzygać, gardzić sobą, ale mają mieszkać razem i żyć razem. Dla dobra dziecka! Małżeństwo to małżeństwo. Święta instytucja. Uczucia zamiatamy pod łóżko i tworzymy szczęśliwe rodzinki.


ja bym chciała żeby się moi w końcu przestali meczyć i rozwiedli
i rzygam owszem
(...) liczba pomysłów, które mi się lęgną w głowie, mnie samą męczy. Sama ze sobą i ze swoją wyobraźnią i swoim entuzjazmem nie mogę sobie poradzić. I co więcej, z upływem lat się to nie zmienia. Koszmar.
KJ
Avatar użytkownika
amc
 
Posty: 8537
Dołączył(a): Śr, 16.01.2008 15:42
Lokalizacja: Warszawa

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez nemo N, 25.01.2009 12:26

:(
300 dni później. wszystko było tak samo....
wszystko się zmieniło. i to był konstans.
Avatar użytkownika
nemo
 
Posty: 5282
Dołączył(a): Pt, 26.10.2007 21:01
Lokalizacja: Milano Parano

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez kasja N, 25.01.2009 14:47

nikogo nie potępiam, nie moja to rola, wręcz przeciwnie, staram się zrozumieć czyjś ból, mnie tez parę razy bolało z powodu zawiedzionych uczuć, bardzo bolało
ale tu wywiązała się rozmowa bardziej ogólna, więc wyraziłam swoje zdanie, ze dla mnie facet zajęty nie istnieje - taką mam zasadę i może dzięki temu jest łatwiej? nie wiem , każdy sam decyduje i ponosi ryzyko

Marzena, wierzę, że szybko wyjdziesz z przygnębienia, może będziesz ostrożniejsza w przyszłości, może nie, ale na pewno to jakies doświadczenie, wierzę, że dzięki takim stajemy się dojrzalsi i tego Ci życzę!
Avatar użytkownika
kasja
 
Posty: 723
Dołączył(a): Cz, 31.01.2008 15:26
Lokalizacja: w drodze

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez pigula N, 25.01.2009 20:28

Do amc dzięki za wiadomosc odp ,ale dwója dla mnie za brak umiejętnosci obsługi komp,cos zle zrobiłam i skasowało.Nie wiem czy takie małzeństwo dla dobra dzieci ma gwarancję długiego przetrwania.Sama jestem przykładem byłam w zwiazku 18 lat,pewnie na poczatku b yło uczucie,ale z czasem ono wygasło.Byłam z męzem dopóki moja córka była mała,ale kiedy zaczeła dojrzewać sama widziała,że miedzy nami sie nie układa i sama namawiała mnie do rozwodu.Oj wachałam się,ąle zrozumiałam ,że życie mam jedno i musze je przeżyć tak ,aby na łożu smierci powiedzieć sobie jak Edith Piaff NICZEGO NIE ŻAŁUJE i wierzczie mi nie żałuję decyzji o rozwodzie,lepiej sie teraz rozumiemy z eks-męzem,zawsze bedzie kimś kto pomógł mi wychowac córkię[nie jest jej biologicznym ojcem]chociaż poniżania mnie tego mu nie wybaczę.Myślę ,że jeżeli małzeństwo nie jest oparte na miłości jeżeli łączą ich tylko dzieci to z czasem zaczynaja sie ich drogi rozchodzići dochodzi do rozpadu zwiazku
]
pigula
 
Posty: 18
Dołączył(a): Śr, 21.01.2009 15:11
Lokalizacja: gdzieś niedaleko Gdańska

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez Anioł Stróż N, 25.01.2009 22:00

smutno się to czyta...
znam wiele par z długoletnim stażem i gdyby nie pielęgnowanie miłości, staranie się o siebie i kompromisy to też by im się posypało...
ale najbardziej rozczula mnie widok staruszków, którzy idą za ręce, przytulają się i mają ogień w oczach patrząc na siebie, jakby mieli znowu po 20 lat :)

wydaje mi się,że potrzebujesz czasu...czas jest najlepszym lekarstwem...
pozdrawiam serdecznie.
Nadzieja matką mądrych.
Avatar użytkownika
Anioł Stróż
 
Posty: 217
Dołączył(a): Śr, 21.01.2009 09:24
Lokalizacja: z serca

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez Krystyna Prezes Pn, 26.01.2009 10:11

A ja zastanawiam się nad Zenobią... Czyżby ją w przeszłości dotknęło coś podobnego,że taka kąśliwa?...A jaka
nieomylna!!!Los bywa złośliwszy od najwredniejszego diabła,więc starajmy się kochać choć trochę i siebie i ludzi
by mieć na starość dobre wspomnienia z życia przynajmniej w tym zakresie...
Krystyna Prezes
 
Posty: 69
Dołączył(a): Wt, 24.07.2007 17:53
Lokalizacja: R

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez ZENOBIA Pn, 26.01.2009 15:07

ha ! :mrgreen:

proponuje, Sz,P,Krystyno P. niezwlocznie przystapic do badan naukowych pt. '' ZENOBIA A WSZECHSWIAT , CZYLI O PRZEWADZE SWIETA PIRSZEGO MAJA '' , a potem doktoryzowac sie absolutnie .

im szybciej tym lepiej :lol:
odniosłam sie.
Avatar użytkownika
ZENOBIA
 
Posty: 3139
Dołączył(a): Cz, 30.10.2008 17:35

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez pigula Pn, 26.01.2009 20:26

I po co te złośliwości,Dziś dowiedziałam się ,że rano zmarł mój pacjent z respiroterapii domowej i prawdę powiedziawszy jestem w szoku nie spodziewałam sie tego.My żyjemy i cieszmy się z tego .Chodzę na terapie do psychologa [z powodu Jarka]nie wstydzę się o tym mówić na razie nie mogie mówić o jakiś efektach ,za wcześnie.Czas,czas ,czas trzeba czasu ,a ja jestem niecierpliwa,taki ze mnie stróz pedziwiatr...
pigula
 
Posty: 18
Dołączył(a): Śr, 21.01.2009 15:11
Lokalizacja: gdzieś niedaleko Gdańska

Re: deprecha czy przygnębienie

Postprzez Constantine Pn, 26.01.2009 20:59

Zenobia, tak trzymaj ! Twoje "złajane" tutaj posty są jak najbardziej na miejscu, czyli w dziale POMÓŻ MI. Obawiam się jednak, że pigule juz nic nie pomoże. Na TO nie ma lekarstwa. Tak wiem, w życiu bywają zakręty mniej lub bardziej ostre, można się zapomnieć, można się beznadziejnie zakochać, miłośc nie zna godzin i lat, czy jakoś tak, faceci to dranie i wogóle. Ale: po pierwsze to wszystko raczej z działu pt. "młodość chmurna i durna", po drugie umrzeć z miłości to przesada (jak mawiają Francuzi), po trzecie na głupotę jeszcze lekarstwa nie wynaleziono. Sorry, że tak bezpośrednio ale jeżeli sa wynurzenia osobiste, sa i osobiste komentarze.
Constantine
 
Posty: 9
Dołączył(a): Pn, 26.01.2009 12:01

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Pomóż mi