Mrożkowo

Tutaj publikujcie swoje opowiadania, scenariusze, felietony, rysunki itp

Mrożkowo

Postprzez a,kuku! Pt, 31.03.2006 18:22

Nie wiem, czy to, co piszę będzie czytelne, ponieważ jest wiele aluzji do Mrożkowej 'Miłości na Krymie"


"Wariacje na temat Miłości na Krymie"


Sjejskin (prawie cały czas w pozie Stańczyka, flegmatyczny dekadent) - Maciek
Tatiana (rzadko wtrąca się do rozmowy, mało wypiekniona, prosta o szaro-rozmywającym się charakterze) - Pukosik
Lila (wypiękniona, krzykliwa) - Mider
Czelcowa (prawie wypiękniona i bardzo krzykliwa, niemal o skrzeczącym usposobieniu) - Agata
Czelcow (nowobogadzki chłop a jednak "inteligent" i pijaczynka) - Marek
Zachedrynski (niedoceniony poeta, gardzony przez wszytskich) - Maksio
Wolf (inżynier, formalista ) - Koniu
Aleksandra (młoda dziewoja na pensji, kuzynka Czelcowów) - ¦cibol
Lenin - Kozi



Salon. Trwa burza. Zebrani siedzą na kanapach i na sofach, słuchając objazdowego chóru, śpiewającego ludowe pieśni rosyjskie. (Kalinka)
Po występie rozlegają się brawa, po czym wszyscy zaczynają między sobą rozmawiać.

Sjejskin siedzi w pozie Stańczyka na krześle. Zachedrynski spaceruje po salonie, ogądając koplet filiżanek na komodzie. Czelcowa z Lilą siedzą wyprostowane na sofie, znajdującej się z prawej strony, i zawzięcie o czymś dyskutują. Konkretnie o głupotach, z których znana jest płeć wypiękniona.
Tatiana siedzi na krześle i notuje przy biurku zastawoinym ksiązkami. Ma okulary na nosie. Aleksandra siedzi obok Lily i czelcowej, jednak troszkę z boku i wodzi smietanowymi oczyma za Zachedrynskim.
Czelcow znajduje się w pozycji na wpół powalonego misia na kanapie, obok niego Wolf - nieco grzeczniej siedzący.


Czelcow - Jak to jest proszę państwa, że nic się nie dzieje, a wszystko się zdarza.

Zachedrynski - Co ma pan na mysli, panie Czelcow?

Czelcow - Życie. Ot, siedzimy sobie, siedzimy, herbatkę pijemy, a włosy nam rosną. Czy to coś sensacyjnego? Nie. Nawet nie zauważamy...A jednak wyrosną, przerosną i ani się spostrzeżemy, jaktzrbe będzie pójść do fryzjera.

Wolf - A łysy?

Czelcow - Co łysy?

Wolf - No, jak ktoś jest łysy. Jemu włosy nie rosną.

Zachedrynski - Wstydziłby się pan, panie Wolf.

Wolf (po chwili ciszy) - Ale to nie jest odpowiedź.

Zachedrynski - Z panem beznadziejna sprawa...

Czelcow - Jak mu nie rosną włosy, to mu rośnie co innego. I wszystko swoją drogą idzie.

Wolf - A, teraz rozumiem, postęp!

Zachedrynski (z politowaniem) - Niech już pan lepiej przestanie budować te koleje. One tylko panu szkodzą.

Wolf - Koleje szkodzą?!

Zachedrynski - W głowie panu zaciemniają...

Wolf - Bo jest burza - ciemność!

Zachedryński (porywa się i wskakuje na stolik, deklamując) - Racja! Jak u Mickiewicza:

"Nagle wichry zwarły się, porwały się w poły,
Borykają się, kręcą, świszczącymi koły
Krążą po stawach, mącą do dna wody w stawach,
Wpadły na łąki, świszczą po łozach i trawach,
Pryskają łóz gałęzie, lecą traw przekosy
Na wiatr, jako garściami wyrywane włosy,
Zmieszane z kędziorami snopów; wiatry wyją,
Upadają na rolę, tarzają się, ryją,
Rwą skiby, robią otwór wichrowi trzeciemu,
Który wydarł się z roli jak słup czarnoziemu,
Wznosi się, jak ruchoma piramida toczy,
Łbem grunt wierci, z nóg piasek sypie gwiazdom w oczy,
Co krok wszerz wydyma się, roztwiera ku górze
I ogromną swą trąbą otrębuje burzę.
Aż z całym tym chaosem wody i kurzawy,
Słomy, liścia, gałęzi, wydartej murawy,
Wichry w las uderzyły i po głębiach puszczy
Ryknęły jak niedźwiedzie..."

Aleksandra - (wstając z sofy wraz ze swym wzrastającym zachwytem) Ależ to piękne!

(niemal w jednym momencie)

Czelcowa - Panie Zachedrynski, proszę się uspokoić!

(Aleksandra opadła na sofę wraz z potęgującym się na jej szczerej twarzy buraczanym rumieńcu, Czelcowa również zaskoczona wylewnością młodej osóbki, nieco oschle:)

Mamy ważniejsze teamaty do omówienia... KULTURA na przykład...

Tatiana -(zza sterty papierów) Albo o ciemnocie w społeczeństwie...

Czelcowa - Ciemny bardzo modny w tym sezonie. Ostatnio widziałam u ZNANEJ GWIAZDY taką czarną toaletę...
cudo, cudo... Mnie by było w niej wyśmienicie... (dotyka swoje ciało)

Lila - Z pewnością, ale czarny pogrubia...

(Aleksandra skrobie oparcie sofy)

Czelcowa - Pogrubia?! Myślałam, że wyszczupla...

(Aleksandra drapie oparcie sofy)

Lila - Zależy kogo...(natychmiast próbuje ją wytrzeć chusteczką) Och, słodziutka, wymazała się pani konfiturą!

Czelcowa - Och! Gdzie, nie widzę, nie widzę!

(strąca chusteczkę, którą z nadmiernym zdenerwowaniem podnosi Aleksandra)

Sjejskin -(wzdycha) Ogarnia nas zbiorowa ciemność...to wszystko przez to...

Wolf - To dlatego ten statek utonął...

Wszyscy - Jaki statek?!

Wolf - Ten, co to płynął i stał i nie był ani od nich, ani od nas.

Czelcow - Kiedy utonął?!

Wolf - Nie wiem! (pauza) A widzicie panowie filozofowie?! Chcieliście mnie nabrać! Że statek niby nie ma celu, że nas nie lubi!
A tu wystarczała LOGIKA!! Stał na mieliznie i utonął!!

Zachedrynski - Wnoszę kategoryczny sprzeciw! Właśnie dlatego, że nas nie lubił, ba! nawet nienawidził, nie mógł postąpić inaczej, jak utonąć!

Czelcowa - Bardzo ładnie z jego strony, to tak bohatersko...

Zachedrynski - Żeby nie zdradzić samego siebie!

Lila - Tak, tak!

Wolf - Był na mieliźnie!!

Zachedrynski - Mówiłem - szyny panu szkodzą! Wszędzie ta logika! Za pozwoleniem - brak panu zmysłu metafizycznego...

Wolf - Za pozwoleniem - nic metafizycznego w tym nie widzę...

Zachedrynski - Za pozwoleniem - właśnie dlatego, że pan nie posiada tego zmysłu. nic pan nie widzi...

Wolf - Przecież widzę!

Zachedrynski - Ale nie dostrzega pan tego aspektu!!

Wolf - Dostrzegam wszystkie aspekty!

Zachedrynski - To, czym według pana jest statek?!

Wolf - Łódką...

Zachedrynski - Jezus Maria... To symbol, który utonął, bo...

Sjejskin (przerywając)- Utonął, bo nie znalazł siły do walki z żywiołami.(nagle ożywa) Czy możecie sobie to wyobrazić?! Burza:

"Nagle wichry zwarły się, porwały się w poły,
Borykają się, kręcą, świszczącymi koły
Krążą po stawach, mącą do dna wody w stawach,
Wpadły na łąki, świszczą po łozach i trawach,
Pryskają łóz gałęzie, lecą traw przekosy
Na wiatr, jako garściami wyrywane włosy,
Zmieszane z kędziorami snopów; wiatry wyją,
Upadają na rolę, tarzają się, ryją,
Rwą skiby, robią otwór wichrowi trzeciemu,
Który wydarł się z roli jak słup czarnoziemu,
Wznosi się, jak ruchoma piramida toczy,
Łbem grunt wierci, z nóg piasek sypie gwiazdom w oczy,
Co krok wszerz wydyma się, roztwiera ku górze
I ogromną swą trąbą otrębuje burzę.
Aż z całym tym chaosem wody i kurzawy,
Słomy, liścia, gałęzi, wydartej murawy,
Wichry w las uderzyły i po głębiach puszczy
Ryknęły jak niedźwiedzie..."

Lila - (wstaje i bije brawo) Cudownie! Pan, panie poruczniku, powinien być poetą! Aktorem nawet!

(Aleksandra wstaje oburzona)

Zachedrynski - Toż to skandal! To MÓJ wiersz!

Tatiana - Nie, to wiersz nas wszystkich...

Sjejskin (poza dialogiem, próbuje się wytłumaczyć, lecz cóż z tego, oprawcy już się dobierają do Zachedrynskiego)- Ale...

Zachedrynski - Ale to moje! Ja to pierwszy powiedziałem!!

Czelcowa - Pan jest egoista! To co, że pan to napisał?!! Czy kogoś to obchodzi?!!

Sjejskin (didaskalia jak wyżej)- No, bo...

Czelcowa - Pan nie ma do tego prawa!

Aleksandra (biedactwo chciało coś powiedzieć, ale Lila jej przerwała)- Ale...

Lila - Tak! To nie jest pana własność, to nasze! możemy nawet powiedzieć, że to MY napisaliśmy!

Czelcow - Przecież te siedem i pół środkowych wersów ja panu podyktowałem! Pamiętam jako żywo - wczoraj przy podwieczorku!

Czelcowa - Racja. mąż ma absolutną rację. Sama z nim o tym rozmawiałam.... O kędziorach snopów! O wiatrach... Ach....

(Sjejskin wstaje, podchodzi do drepczącego nerwowo Zachederynskiego i klepie go nieśmiało po plecach, w geście poczucia winy)

Tatiana -(z wyrzutem) I do tego jeszcze taki temat! Burza! Plagiat i przeżytek!

Zachedrynski - Żaden plagiat - MOJE własnoręczne dzieło!!

(Odskakuje nieświadomie od Sjejskina, który wycofuje się na swoje uprzednie miejsce)

Tatiana - Temat wysoce niestosowny, pobudzający zmysły i pragnienia prostego chłopstwa! W dodatku niezdarne kopiowanie niemieckich pisarzy klasycznych!

Aleksandra (zupełnie zignorowana)- To romantyzm...!

Zachedrynski - Niezdrane?! Gdyby panie wiedziała, kto to napisał?!!

Tatiana - Kto?

Zachedrynski (po chwili milczenia) - Ja! Własną krwią na białym prześcieradle!

Lila -( z jadowitym oburzeniem) Brutal i fetyszysta! (patrząc na wzruszoną i oburzoną Aleksandrę) Kto spał na tym prześcieradle?!

Wolf - (szybko, jakby mimochodem) A tak właściwie to ja nie wiem, czy ten statek utonął....

Wszyscy - Co??!!

Aleksandra (szybko, ciesząc się ze zminy toru niewygodnej dla niej rozmowy)- Pan skłamał?!

Tatiana - Pan - wykształcony, oświecony nauczyciel ludzi?!

Czelcow - To wina Zachedrynskiego!

Wszyscy poza Zachedrynskim i Aleksandrą (bez zastanowienia)- Tak! Winien!

Zachedrynski - Jak to?!!

Wszyscy - Winien!

(Aleksandra dyskretnie ukrywa twarz w chusteczkę)

Zachedrynski - Ja?! Państwo oszaleli! Zupełnie!

Wolf - To pana wina! Gdyby pan nie opowiadał o tej burzy z takim smętnym i samobójczym namaszczeniem, nie skłamałbym!

Czelcow - Popieram! I co to w ogóle za wiersz?!

Wolf (rozkręcając się i nie słuchając innych) - Działałem pod presją! Byłem zmuszony, zastraszany!

Zachedrynski - Przecież pan większej połowy z tego nie zrozumiał!

Wolf - Ale ta mniejsza połowa była straszniejsza!

Czelcow - I pan to specjalnie tak mówił, tę mniejszą połowę, żeby pan inżynier się przestraszył!

Lila - A widzieliście, jak on wskoczył bezczelnie na ten stolik?! Prawie zemdlałam!

Czelcowa - A ja dostałam palpitacji serca!

Lila - A ja zawału!

Czelcowa - A ja wylewu!

Czelcow - Ja się zmoczyłem....

Wszyscy - Panie Czelcow, fuj!

Czelcow - No, co...?

Wolf - Zdecydowanie! Pan uwłoczył dobremu imieniu przedstawiciela carskich linii kolejowych! Pan nie wie, z kim zadarł! Przez pana są krzywe szyny!

Czelcow - Kto? Ja? Ja tylko się zmoczyłem...

Wolf - Ech, z panem to... Do Zachedrynskiego mówię!

Czelcow - To co pan się wcinasz?!

Wolf - Ja się wcinam?! To pan się wcina!

Czelcow - Ja?! Pan!

Wolf - Pan!

Czelcow - Kłamaca!

Wolf - Nie!

Czelcow - Wcale, że tak!

Zachedrynski - Ludzie, czyście oszaleli?! Ja nic nie zrobiłem!!

Czelcow - Nie wcinaj się pan, przecież ja się wcinam!

Wolf - Tak, ja też, a teraz się bronimy i oskarżamy! Pan, panie poeto, niech się lepiej nie wcina!

Zachedrynski - Ja nic nie zrobiłem, ja się nie wcinam i nie zatapiam statków i nie krzywię szyn, i się nie ubieram...

Aleksandra (przerywa z zainteresowaniem) - Naprawdę...??

Zachedrynski (wyprowadzony z równowagi) - NA CIEMNO!!!

Tatiana (krzycząc) - To pan jest zdecydowanie ciemny i w dodatku się pan wydziera na mnie! Ja nie mogę się skupić! Ja pracuję dla mas!

Zachedrynski (krzycąc)- Ale ja na panią się nie wydzieram! Ja się wydzieram na nich! (po chwili) Nie, ja się na nikogo nie wydzieram!

Czelcowa - Pan jest zmienny! I mnie to ubodło!

Zachedrynski - Co??!!

Czelcowa - Bo to aluzja do mnie, że niby ja jestem zmienna!

Lila - Tak! Pan jest męskim szowinistą z poplątaną szyną!!

Zachedrynski - Ja nie mam szyny!

Aleksandra -(do siebie z żalem jak stara panna, która w swojej naiwnej nieświadomej dziecięcości, dowiedziała się, że istnieją mężczyżni) Nie ma.... (?) (wybiega ze sceny)

Czelcowa - (ze współczuciem) O! To dlatego pan taki nie wyżyty i dziwnie kobiecy...

Zachedrynski - A co tu ma do tego moja szyna!

Lila - No, właśnie skoro jej nie ma?

Czelcowa (dumnie) - Szyna jest szczytem męskości!

Tatiana (powoli, głośno, lecz do siebie)- "Szyna jako szczytowy miernik potencji...alnej siły mężczyzn"! (wykrzykując z radością) Idealny tytuł na książkę dla niedoświadczonych, ciemnych kobiet! (wybiega ze sceny)

Wolf - Proszę się odczepić od MOICH carskich szyn!

Czelcowa ( z wyraźnym zainteresowaniem)- To pan ma kilka?!

Lila (oburzona) - Ależ nikt się ich nie czepia znowu tak bardzo, pan ma za wysokie mniemanie o sobie!

Wolf - Każda szyna w tym kraju została przeze mnie dokładnie obrobiona i odmierzona. Każda jest prosta jak.... jak... ( z dumą) szyna!

Lila - Pan jest obleśny!

Czelcowa - Fuj!

(Czelcowa patrzy wymownie na Wolfa)

Wolf - Kuj!

(Wolf patrzy wymownie na Lilę)

Lila - Wój!

(Lila patrzy wymownie na Zachedrynskiego)

Zachedrynski - Mój!

(Zachedrynski patrzy wymownie na milczącego Sjesjkina)

Sjejskin - Bój!

(Wszyscy patrzą wymownie na Czelcowa)
(pauza)

Czelcow - Szyna!!!

(Wpada Lenin z obstawą)

Lenin - Dobrze, żeście mnie wołali - rewolucję czas zacząć!!

(Wszyscy zrywają się pod wpływem sowieckiego powiewu równości, wolności, braterstwa i czystek i słuchają w skupieniu radzieckiego hymnu)



KONIEC
Avatar użytkownika
a,kuku!
 
Posty: 91
Dołączył(a): So, 03.12.2005 21:30
Lokalizacja: ze wsi pt. Lublin


Re: Mrożkowo

Postprzez welfareheals Pt, 02.09.2022 20:04

welfareheals
 
Posty: 33376
Dołączył(a): Cz, 23.09.2021 12:39



Powrót do Wasza twórczość