Anioły przecież nie kłamią.

Tutaj publikujcie swoje opowiadania, scenariusze, felietony, rysunki itp

Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She Pt, 14.08.2009 15:25

Zaczęło się od tego, że zupełnie niespodziewanie pojawił się On.
Spadł jej razem z pierwszym śniegiem. Powoli otulał Ją swym czarem, magią.
Był tak niespotykanie inny!
To Ją zaskoczyło, bo On potrafił szczerze, z zapartym tchem Jej słuchać. Opowiadał Jej dużo, bo Ona też umiała słuchać. A Jego słowa było dla Niej ważne. Mówił o smutku, o swoim cierpieniu, ale też o rzeczach i zdarzeniach radosnych. Obdarzył Ją zaufaniem.
Pewnego dnia powiedział Jej, że uwielbia Anioły i, że Ona jest Jego Aniołem, tym najważniejszym na świecie. Nigdy dla nikogo nie była Aniołem. Nie chciała.Wtedy też poczuła, że On jest Kimś bardzo szczególnym w jej życiu. Aniołem, którego nigdy nie miała.
Gdyby mogła, opowiedziałaby całemu światu, jak wygląda prawdziwe szczęście. Przekonałaby wszystkich, że nawet najbardziej skryte pragnienia można tak naprawdę spełnić w kilkadziesiąt godzin. On Ją nauczył, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Dlatego cały czas WIERZY. Wierzy, że Jej Anioł odleciał tylko na chwilę. Że zaraz wróci. I chociaż teraz jest Jej smutno, bo Jej Anioł,Jej jedyny, pierwszy i ostatni, zamilkł, wierzy w Anielską obietnicę. Anioły przecież nie kłamią. Ona to wie. Nie może być inaczej. Przecież Jej Anioł powiedział, a Jego słowa były obietnicą, że Jej nigdy, przenigdy nie zostawi! I gdzie On teraz jest?
A jeśli On już nie chce mieć Anioła? Ona wie, jest tego zupełnie pewna, że nie będzie potrafiła przestać. Już zawsze będzie. Może nawet On zapomni, ale Ona będzie. Zawsze. W dniu urodzin. W święta. Codziennie. To dla Niej tak naturalne jak proces oddychania. Tak bywa, gdy się podejmie decyzję o oswojeniu. Trzeba być odpowiedzialnym, za dokonywane wybory. A Jego oswojenie było wyborem. Uczył Ją tego. Uczył Ją też, jak patrzeć na świat. Patrzyła.
Powiedział, że kiedy się bardzo czegoś chce, można to zdobyć.
Ona nie chce zniknąć. Chce być. Będzie. Na pewno będzie, bo bardzo, z całego serca chce. Więc musi się spełnić.
Ona zawsze marzyła, aby mieszkać gdzieś, gdzie nie ma zimy. Teraz już o tym nie marzy. Zima musi być. Przecież On spadł Jej z pierwszym śniegiem! Jak mogłoby nie być zimy?!

Anioły przecież nie kłamią. Ona to wie.
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She Pt, 14.08.2009 22:53

"Now We Are Free"

...Ona pamięta jak wyglądała Ich wolność.
Doskonale pamięta, jak ta wolność wyglądała, smakowała i jaki miała zapach...
Ale Ona pamięta też, kiedy nadchodzi kres tej wolności. Jak pojawia się rozpacz i łzy.
Zza ciemnych okularów w pochmurny dzień oglądała świat, żeby tylko On tych wszystkich łez nie widział.
Jadąc taksówką, w wielkim mieście i miała świadomość, że być może po raz ostatni trzyma tę najważniejszą dla Niej dłoń na świecie.


Anioły przecież nie kłamią.
Ona to wie.
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She Wt, 18.08.2009 10:16

Dziś przypomniała sobie Jego słowa
" W życiu muszę mieć pewność. Wtedy wiem, że warto walczyć."
Czy nadal jest pewien?

Dla Niej nic się nie zmieniło. Zawsze twierdziła, że to, co Jej nie zabije, to wzmocni Ją na pewno.
Da szanse na lepsze.
Czas, musi minąć sporo czasu, aby wszystko zrozumieć.
On też to wie.

A kiedy dziś do Jej uszu dobiegły dźwięki "Run Free", ten najbardziej ekscytujący motyw - poczuła obudzonego motyla...a potem zbudził się drugi, trzeci i kolejne...
Pomyślała wtedy, że potłuczoną duszę da się posklejać, a skrzydła...cóż, skrzydła przy odrobinie uczucia przyrosną same...
Kiedyś Mu napisała, że cokolwiek by się stało, muszą pamiętać o spełnianiu Własnej Legendy.
Po prostu tak trzeba.
On to pamięta.
I jeśli Anioł powie słowo, Ona je wysłucha i odpowie Mu.
Taka już jest.
Przecież jest Jego Aniołem.
I On też jest.
Jedynym.
Pierwszym i ostatnim.
Wzniosłym - nie upadłym.
Jest tego bardziej niż pewna.

Bo Anioły przecież nie kłamią.
Ona to wie.
On też
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez Zbigniew Gawiński Wt, 18.08.2009 18:50

nie umię tego wszystkiego zebrać w całość, ale nawet, przyznam, bez tego niedopełnienia, brak mi w tej bogatej w nowe przeżycia miniaturce, atmosfery nieba, czuję w nim ciężar ziemi, jednak...

ale i tak dziękuję, spróbuj jeszcze raz to samo

Bartymeusz
Zbigniew Gawiński
 
Posty: 38
Dołączył(a): Śr, 05.08.2009 19:28
Lokalizacja: Perth. Szkocja

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez Zbigniew Gawiński Wt, 18.08.2009 18:57

umiem już pisać poprawnie
przepraszam Bartymeusz
Zbigniew Gawiński
 
Posty: 38
Dołączył(a): Śr, 05.08.2009 19:28
Lokalizacja: Perth. Szkocja

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She Śr, 19.08.2009 09:02

W środku nocy przypomniała sobie, że w Jej szafie jest schowany głos Anioła!
Wstała po cichu i otwarła szafę, był!
Zaczęła słuchać. Zdziwiła się, że Jej oczy się nie wzruszyły. A w chwilę później zdziwiła się jeszcze bardziej, bo Jej usta zaczęły się uśmiechać! Ona autentycznie i szczerze się uśmiechała!
Włożyła Jego głos do magicznego pudełka i zabrała ze sobą do łóżka.
Była pewna, że chce z Nim spędzić resztę nocy. To była piękna noc, bo On do Niej mówił...mówił piękne słowa, poważne, ale też żartował i śmiał się.
Tej nocy był przy Niej. Nigdzie nie odszedł!

No matter where you go I will find you
If it takes a long long time
No matter where you go I will find you
If it takes a thousand years...

Ona wie. On też to wie.

Anioły przecież nie kłamią. Oni to wiedzą.

To nie jest tak, że Ona poświęciła dla Niego wszystko. O nie, tak zdecydowanie nie jest. Los czy inna siła wyższa, sprawiły, że się poznali. Żadne z nich nie zabiegało, nie nalegało.To wyszło samo. I fakt, że On stał się częścią Jej życia był zupełnie naturalny. On nie miał żadnego wpływu na to, że w Jej świecie działy się złe rzeczy. Nieświadomie dawał Jej wielką siłę. A kiedy Zły Człowiek powtarzał Jej wiele razy, że jest nic nie warta, łatwowierna
i że dała się złapać na tanie gadanie, bo jest głupia-nie wierzyła. Ona to niby wszystko słuchała, ale Jej myśli i dusza poleciały bardzo daleko. Nad samo morze. Tam zanurzyły stopy w piasku plaży, a potem, kiedy już ochłonęły, poszły do Niego. Weszły do półokrągłego pokoju i cicho usiadły na półce, tuż obok książek. Zostały tam. Siedzą i czekają. Bo albo On je przygarnie albo wyrzuci za drzwi.
Ale Ona ma nadzieję.

Przecież od nadziei się wszystko zaczęło...


Jej Anioł nie kłamie. Ona to wie
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She Śr, 19.08.2009 09:08

Zbigniew Gawiński napisał(a): brak mi w tej bogatej w nowe przeżycia miniaturce, atmosfery nieba, czuję w nim ciężar ziemi


Drogi Panie,
to nie takie lekkie aniołki jakby się zdawało. To bardzo ciężki kaliber jest.
Zna Pan zapewne słowa "Decyzja oswojenia niesie ze sobą ryzyko łez" - i właśnie kiedy historia ociera się o to ryzyko, nie ma miejsca na lekkość...
Niestety.
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez Zbigniew Gawiński Śr, 19.08.2009 18:06

Powiem krótko: szkoda. Nie lepiej znajeżć w Aniołach trochę "nieba". Będzie lżej i tak " nadziejniej"
Zbigniew Gawiński
 
Posty: 38
Dołączył(a): Śr, 05.08.2009 19:28
Lokalizacja: Perth. Szkocja

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She Cz, 20.08.2009 10:44

Może i szkoda dla Szanownego Pana.
Jednak niech mi Pan wierzy - tym Aniołem o ołowianych skrzydłach uleczyłam sobie duszę...ciało trochę też.
Będąc na skraju "siebie" zaczęłam wylewać cały ciężar, jaki w sobie nosiłam.
Pomogło.

Teraz już jestem lekka.
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez Zbigniew Gawiński Pt, 21.08.2009 06:43

Gratuluję. Miniaturka jednak mówi o czymś innym.Coć "ciężar ziem"i w tym anielskim temacie czuć.
Powodzenia!
Zbigniew Gawiński
 
Posty: 38
Dołączył(a): Śr, 05.08.2009 19:28
Lokalizacja: Perth. Szkocja

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She So, 05.09.2009 21:31

W ubiegły weekend Ona zakończyła kolejny etap spełniania swoich marzeń.
Ona wie, że dopóki ma siłę - musi iść do przodu.
Dopóki ma tę cholerną wolę walki.
Odpocznie później.
Czasem myśli, że jutro.
A czasem, że dopiero, kiedy będzie sędziwą staruszką, która z pogodą ducha będzie wpajała swoim wnukom, że zawsze warto kochać...choćby przez chwilę.
Ona wie. Jest bezgranicznie pewna, że jeśli jutro będzie dzień i wstanie słońce - nie zmieni zdania. Warto kochać, nawet przez chwilę. Nawet na odległość. W innych miastach, innych domach.
Wie też, że warto przeżywać w uniesieniu każdą darowaną minutę...właśnie Ona tak bardzo to wie.
Nigdy nie będzie tych minut żałowała. Żadnego dotyku ani spojrzenia. Tego pierwszego, w podziemiach.
I tego ostatniego, przeszklonego łzami.

Anioły przecież nie kłamią.

Ona to wie.

...nawet z drugiego końca świata...

Jest tego pewna.



" Miłość ma początek, środek i koniec. Wolę o tym nie pamiętać, wtedy życie wydaje się być lepsze. Początek ma cudowny, ale - jak zawrót głowy - nie do
opisania. Koniec łatwo opisać, za to trudno go znieść, zwłaszcza kiedy zahacza się o sale...sądowe lub operacyjne. Poproszę o środek."
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez Waldemar N, 06.09.2009 00:13

.
Ostatnio edytowano So, 12.04.2014 01:27 przez Waldemar, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Waldemar
 
Posty: 7037
Dołączył(a): So, 11.04.2009 22:51

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She N, 06.09.2009 21:20

Dziś spojrzała w niedaleką przeszłość...choć nie musiała, bo doskonale pamięta każdy szczegół.
Ona pamięta gdzie jest śmieszna mysz, jak patrzą oczy, jakie są usta, które mówiły do Niej...tylko do Niej. Pamięta też dokładny kształt dłoni...tak...dłonie szczególnie pamięta, bo to dla Niej bardzo ważna część ciała. Ona zwraca uwagę na dłonie i jak one dotykają.
Te dłonie dotykały tak, jak żadne inne.
Ona wie dlaczego.

Postanowiła, że dzisiejszej nocy znów będzie z Nią. Choć pamięta ton głosu, to chce, żeby znów ją uśpił.

Jej Anioł chce się wzbić.
Ona wie, że to dla Niego ważne.
Jest z Niego strasznie dumna.
Powiedziała Mu o tym, i powiedziała też, że to jest wielki akt.
Akt człowieczeństwa.

Ona ma tatuaże.
Takie robione igłą, bolały Ją bardzo.
Ale chciała.
Od kiedy Anioł się pojawił i stał się Jej Aniołem - ma kolejny tatuaż.
Tylko Ona wie gdzie jest.
Niewidzialny.
Nic Ją nie bolał.
Te robione igłą można usunąć.
Tego drugiego nie...bo jest dowodem Jego jestestwa.

Anioły nie kłamią. Ona to wie.


****


Od jakiegoś czasu Ona zastanawia się czy jest możliwa przyjaźń między kobietą a mężczyzną.
Wydaje Jej się, że to możliwe, bo przecież zna mężczyzn, o których może śmiało powiedzieć, że są przyjaciółmi.
O jednym na 100% się już przekonała, drugi dopiero zyskuje to miano,
a kim jest On?
Wie o niej bardzo wiele, ale według definicji przyjaciela, to wie zbyt wiele.
Więc jak Go nazwać?
Jedno wie na pewno. Każda przyjaźń damsko - męska jest podszyta dwuznacznością.
I tylko od rozsądku zależy czy przyjaźń nabierze innego wymiaru czy też nie.
Taka magiczna granica.
Ona doskonale zdaje sobie sprawę, że całkiem niedawno tę granicę w relacji przyjacielskiej przekroczyli oboje.
I Ona i On dali sobie jednym spojrzeniem przyzwolenie.

Czy można jeszcze wrócić przed tą granicę?

Ona tego nie wie.
Musi Go zapytać.

Anioł nie kłamie. Ona to wie.


****


Za dwa lub trzy miesiące...
Ona ma wysiąść z pociągu i stanąć na tym samym dworcu...i wejść w to samo podziemie.
Ona ma Go spotkać.
Czy to możliwe?
Czy to możliwe, żeby znów się wszystko powtórzyło?
Nie chce wiedzieć.
Będzie to, co ma być.
Czas szybko płynie i Ona wie o tym doskonale. Więc te miesiące miną bardzo szybko.
I wtedy się dowie.
Teraz chyba woli nie wiedzieć.
Jednego jest pewna - Anioł nie kłamał, nie zostawił Jej samej.
Odleciał tylko na chwilę, by nabrać oddechu i teraz wraca.
Wiedziała to od początku.
A teraz będzie początek/odświeżenie środka.
Trochę tak, jak jest w definicji miłości. Burzliwy początek, tragiczny koniec. Ona chciała środek.
Więc może będzie miała.
Będą mieli.
Choć może niekoniecznie kontynuując definicję.
Ona dobrze wie, że jakkolwiek teraz On odpowie na pytanie o wracaniu przed granicę - wszystko się wyjaśni, kiedy dojdzie do spotkania.
Zupełnie wszystko.

Tymczasem Ona bardzo lubi wieczory. Kiedy w całym domu jest taka cisza, jaką On potrafi zmierzyć.
Ona wtedy bierze którąś ze swoich książek...ostatnio jednego autora, siada pod kołdrą, czasem bierze wino, wkłada słuchawki ipoda do uszu i przechodzi do swojego świata... ...w tym świecie są jasne podziały i równowaga. Czarne jest zawsze czarne, a białe zawsze białe.
Ying Yang

Bo przecież Anioły nie kłamią.
Prawda?

Anioł nie kłamie. Ona to wie.
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez Waldemar Pn, 07.09.2009 20:34

.
Ostatnio edytowano So, 12.04.2014 01:27 przez Waldemar, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Waldemar
 
Posty: 7037
Dołączył(a): So, 11.04.2009 22:51

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She Pn, 07.09.2009 21:44

Po ostatnim podsumowaniu wyszło Jej na to, że szlag trafił pierwotne założenia. Według nich miała być szczęśliwa na tylko sobie znany sposób.
I co?! Nie wymagała cudów, nie oczekiwała czarów.
Za dużo było tej magii kilka miesięcy temu.

Już się nie da zaczarować.

Wczorajszego wieczora do Jej okno na świat zapukał przyjaciel.
Powiedział, że się martwi, bo Ona milczy.
Nie pisze, nie dzwoni...
Chciał Ją zobaczyć, porozmawiać.
Kiedy Ona również otworzyła swoje okno, przyjaciel na Nią spojrzał i powiedział, że jeszcze nigdy nie widział Jej oczu tak smutnych.
Podczas tej "konferencji" Ona doznała swoistego deja vu, przestała słuchać...
Zapiekły Ją powieki i coś zacisnęło gardło.
Popłynęła łza, a potem druga i kolejne.
Ostatni raz przez to okno rozmawiała kilka miesięcy temu.
On był po drugiej stronie...
Ona przypomniała sobie, że kiedyś po pewnej rozmowie nie wyłączyła okna tylko wrzuciwszy na "luz" zaczęła czytać książkę - prezent.
Wtedy On wrócił do okna i patrzył na Nią.
Kiedy się zorientowała, że nie jest sama - zobaczyła najbardziej rozmarzone oczy na świecie.
Takich jeszcze nie znała.
To od wspomnienia tych oczu tak Ją teraz zapiekło i ścisnęło.
Ona nigdy wcześniej nie widziała takich oczu, i jest pewna, że już nigdy nie zobaczy.
To jest tak jak z liniami papilarnymi, płatkami śniegu i wchodzeniem do tej samej rzeki - nie ma dubli.
Ona to doskonale wie.

Przyjaciel przestał mówić, kiedy zobaczył łzy.
Poczekał.

Jej Anioł odlatuje tylko na chwilę...

...i nie kłamie. Ona to wie.


****


[...] jeśli kiedykolwiek poczujesz się źle, powiedz mi.nigdy nie trzymaj tego w sobie, nawet jeśli to moja wina i wiesz, ze mnie zaboli powiedz.ja wtedy wiem, że musze coś zrobić.coś odmienić[...]


...otóż to, jest Jej źle.
Jest Jej cholernie przykro, że została tak zdystansowana w trybie niemalże natychmiastowym!
Nawet jeśli czymś zawiniła, coś zepsuła - tak się nie robi.
Mówił też, żeby się nie złościła, bo nie warto - złości się, nawet bardzo.
Taką ma naturę złośnicy i On doskonale o tym wie.

Jak On mówił?

"Nigdy nie próbuj mnie nie przytulić, kiedy wyciągam rękę"

Ona wyciągała rękę...wiele razy...i zakładając, że czasu cofać nie będą - liczyła na prostą przyjaźń.
Czasem na rozmowę, czasem na ucho, które wysłucha i "rękaw", w który by mogła pochlipać.
Że dalej będzie łączył Ich łączył Zimmer i książki.
Że raz po raz będzie mogła pokpić z Navary - samochodu dla nuworyszy, którym wypada jechać w niedzielne popołudnie do Selgrosu na zakupy.

Jednego jest pewna.
Ręki nie cofnie..., bo zna Jego wartość.
I pamięta.
I po raz kolejny wyciąga rękę...poczeka.

Anioły nie kłamią. Ona to wie.
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez anyway Wt, 08.09.2009 11:34

podoba mi się "schowany w szafie głos anioła". uwielbiam takie smaczki.
Avatar użytkownika
anyway
 
Posty: 5
Dołączył(a): Wt, 08.09.2009 10:41

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She Wt, 15.09.2009 14:52

06.02.09r.

Ona dziś jedzie tam, gdzie chciała zabrać swojego Anioła.
Gdzie bywa taka cisza, którą tylko On potrafi zmierzyć i przełożyć na cyferki.
Tego Jej teraz potrzeba...tej ciszy.


Wróciła z gór.
Nie dotarła wszędzie tam, gdzie chciała, ale i tak było wspaniale, jak na tak krótki czas.
Pięć dni, to zdecydowanie za mało czasu na na to, co sobie zaplanowała. Niestety - zapalenie zatok czasu nie wybrało najszczęśliwszego.
Trudno.
Siostra Marchewka pogoniła Ją do domu i lekarza.
Wredna.
Za to też ją kocha.
Siostra Marchewka jest cudowną osobą.
Ona nawet chyba wie dlaczego - ma takie samo imię jak On.
Dwie osoby, które są Jej bardzo bliskie mają to samo imię w dwóch odmianach.
Zatem na powitanie piątkowe siostra zarekwirowała Jej medykamenty.
Z siostrą, zwłaszcza starszą się nie dyskutuje.
I kiedy postawiła na stole wodę rozmowną, ruskie kiszone i nakazała spowiedź - Ona postanowiła mówić. Upewniwszy się, że Paskud sety raz się brata z ruskimi czołgistami w Red Orchestra - zaczęła.
Mówiła długo, a siostra uważnie słuchała.
Równie uważnie pilnowała, żeby rozmowna woda swoje przeznaczenie wprowadzała w czyn.
Chyba po raz pierwszy Ona wypowiedziała swój cały żal, gniew, złość, smutek, ale też całą miłość, jaka w Niej jest, całą tęsknotę...płakały przy tym obie i obie się śmiały, kiedy np. wspominała motyw desperackiej zmiany garderoby z McD.
Siostra jest jedyną osobą, która wie wszystko...prawie wszystko, bo to co On dał Jej z siebie - zachowała w sobie - tam, gdzie powinno być.
To wiedzą tylko Oni.
Po całej spowiedzi, nie wiadomo kiedy zniknęła woda rozmowna.
I siostra z żalem stwierdziła, że to Ją miała upić, a nie siebie.
Powiedziała Jej, że ma niczego nie żałować, bo żaden romansidło-pisarz, nawet najlepszy - nie potrafiłby wymyślić tak pięknej, fascynującej, a zarazem smutnej historii.
Po czym przytuliła swoją młodszą, nieco zawianą siostrę i poszła tropem węża sprawdzić czy ma w normie odruch odwrotny.
Zdarza się - nawet najlepszym.
A Ona ogarnąwszy się nieco, położyła się spać.
Śniły Jej się dziwne sny, ale w prawie każdym był jeden i ten sam motyw - jasny płomień świecy.
Od jakiegoś czasu, jeśli pamięta swój sen - pierwsze, co Ją uderza, to właśnie jasny płomień świecy.

Anioł nie kłamie. Ona to wie.


*******


Siostra Marchewka miewa różne pomysły, czasem dziwne, czasem śmieszne, a czasem wręcz straszne.
Tych Ona boi się najbardziej.
W sobotę, kiedy Marchewka wypiła odpowiednią ilość jogurtu jako lekarstwa na syndrom dnia poprzedniego - stwierdziła, że już jej myślenie nie boli, po czym z hukiem wpadła na pomysł i rzekła:
-Mała, trzeba coś z tobą zrobić! Zmienić Cię! Jedziemy do Any!
Ana okazała się fryzjerką w Brumov, gdzie Marchewka Ją wywlokła.
Siostra rzuciła hasło: -Black Rose jeden raz Ana!

Ana z diabelskim uśmiechem na ustach wzięła się do pracy. O dziwno nie przed lustrem.
Tego uśmiechu i znaczących spojrzeń trochę się przestraszyła.
Ale co tam, jak to pisał J.L.W. w "Martynie" - trzeba łapać karpia czyli carpe diem.
Po około dwóch godzinach pozwoliły Jej spojrzeć w lustro.
Spojrzała i... ...zobaczyła jakąś zupełnie nieznaną jej istotę, o niebywale niebieskich oczach, pięknie wystrzyżonych włosach w kolorze czarnym z bakłażanowym połyskiem - ni to czerwień, ni fiolet. - O cholera! - to było pierwsze, co była w stanie powiedzieć.
Siostra wraz z Aną mamrotały coś pod nosami i patrzyły z zadowoleniem na swoje dzieło -na Nią.
Tak, trzeba przyznać, że wyglądała pięknie.
Ona sama nigdy by się nie odważyła na tak radykalną zmianę.
Czarny kolor? Nigdy!
A jednak była w błędzie.
I przyszła Jej pewna myśl...- czy On by Ją teraz poznał?!
A jeśli tak, to jaka by była Jego reakcja?
Tego nie wie.
Ale uśmiechnęła się do tej w lustrze - warto było aż do Czech jechać, by dostać nową twarz.
Zupełnie nową.

Ktoś napisał, że wszystko ma swoje miejsce i czas.
Jej zmiana też.

Anioły nie kłamią. Ona to wie.
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez Waldemar Wt, 15.09.2009 16:28

.
Ostatnio edytowano So, 12.04.2014 01:28 przez Waldemar, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
Waldemar
 
Posty: 7037
Dołączył(a): So, 11.04.2009 22:51

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She Cz, 17.09.2009 13:07

Anioły nie kłamią.
Jej Anioł na pewno nie kłamie.
Tylko milczy.

Chłopcy z Placu Broni czasem Jej śpiewają " Kocham Cię"...ale Ona już nie wierzy.
Nikomu już nie uwierzy.
Straciła zaufanie.

I nawet jeśli kiedyś ktoś Jej to powie, co Chłopcy śpiewają...być może skinie głową, ale i tak nie uwierzy do końca.
I choć wie, bo sama to napisała, że "Miłość jest zbyt pięknym uczuciem, by uznać je za jednorazowe"
- ma dość.
I miłości i wyznań i obietnic bez pokrycia.
Te ostatnie chyba bolą najbardziej.
Ona sama nigdy nie obiecywała niemożliwego. Nie chciała - może to był Jej błąd...
To Jej wina, Ona to wie - jest zbyt ufna.
Już nie będzie.

Jak już zauważyła - wszystko ma swoje miejsce i czas - dlatego On się pojawił z pierwszym śniegiem i przed ostatnim zniknął.

Tak miało być.

Nie walczy na siłę, bo wie, że sama w tej walce przegra.
To, co było Jej dane - nikt nie odbierze.
Nikt!
To zachowa do końca swoich dni.
Z lampką Martini, w obłokach Opium będą powracały te najbardziej niezwykłe chwile,
jakie Jej...Im były dane przeżyć.

DKA - She dziękuje za dobro i przeprasza za zło.

Anioły nie kłamią. Ona to wie.
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Re: Anioły przecież nie kłamią.

Postprzez She Cz, 17.09.2009 13:56

Aniele,

Pamiętasz jak to było w "Małym Księciu"?
"Każde oswojenie niesie ze sobą ryzyko łez".
Tych łez i ryzyka mieliście aż nadto.
Teraz kiedy zarówno Ty jak i Ona dostaliście niezłą nauczkę od życia -
- możecie sobie życzyć, aby jak najmniej spotykało Was takich okoliczności w życiu,
przez które są łzy. Pomyślisz, że to niemożliwe? - Niekoniecznie.
Ponieważ, aby było łatwiej trzeba mieć w sobie ogromne pokłady wiary w siebie
i nadziei na lepsze jutro.

"Można mnie zabić, ale nie można mnie złamać" - to też znasz,
sam Ją tego nauczyłeś opowiadając swoje przejścia. Te słowa przyjęła i wpięła do swoich zasad, które kierują Ją w życiu.

Wiesz, gdyby Ona dała się ponieść impulsowi i nagłej emocji - już jakiś czas temu stanęłaby na progu Twojego mieszkania.
Nie, nie w celu rzucenia Ci się na szyję.
Wprost przeciwnie.
Dostałbyś od Niej w twarz.
Pewnie masz zdziwioną minę - za co?!
Otóż za to, że się zawiodła.
I nie chodzi o to, że liczyła na Ciebie jak na swojego mężczyznę.
Nie.
Odwróciłeś się do Niej plecami jako przyjaciel i co najważniejsze człowiek.
To strasznie boli.
Aniele, bardzo Cię proszę - już nigdy nikomu tak nie rób. Nie odrzucaj bez słowa wyjaśnienia, pożegnania. Możesz się buntować, może być Ci nie na rękę, ale czasem trzeba się zmierzyć.
Stanąć na wysokości wyzwania i z góry wkalkulować klęskę.
Pokora przed siłą wyższą nie jest oznaką słabości.

Ona od dziecka pragnęła ciepła i wsparcia. W późniejszym czasie oczekiwała tego od mężczyzn, których spotykała na swojej drodze.
Jednak dopiero niedawno dotarło do Niej tak dobitnie, że jeśli umie liczyć - to powinna liczyć na siebie. Tylko i wyłącznie.
A jeszcze nie tak dawno, parę miesięcy temu zaczęła wierzyć, że w końcu spadnie z Niej to poczucie obowiązkowej odpowiedzialności.
Taka się rysowała wizja.
Że nareszcie nadszedł czas kiedy to Ona będzie mogła odpocząć od ciężaru, a ktoś ( nie ukrywam, że chodziło o Ciebie ) Nią się zajmie.
Dałeś Jej poczucie ogromnego bezpieczeństwa.
To uśpiło Jej czujność i zupełnie trzeźwe myślenie.
Jej błąd.
Jednakowoż przyjmuje z pokorą zrządzenie losu, że tak miało być.

Po części Ona czuje się winna.
Skrzywdziła Cię.
Dała Ci przyzwolenie na słowa... niebezpieczne słowa.
Zaczęły się z pierwszym śniegiem, wtedy po raz pierwszy powiedziałeś, że Ją kochasz.
Za szybko.
Już wtedy powinna załączyć red alert, że coś się wymyka i przekracza granicę.
Ale nie zaprotestowała.
Poszła dalej.
Jesteś jedynym dotychczas znanym Jej człowiekiem, który umie tak pięknie patrzeć.
To Ją zupełnie kupiło.
Tak jak już wspomniała - nie żałuje żadnej sekundy, którą poświęciła Tobie Aniele.
Zawsze i wszędzie będzie powtarzała, że tak prawdziwie kochać - warto jest choć przez maleńką chwilę życia.
Przez dzień, przez kilka godzin czuć tą najprawdziwszą chemię.
Prawdziwy magnetyzm.
Dlatego "po części" winna.

Ten list jest ostatnią formą kontaktu z Tobą.
Ona nie ma już sił.
Czekała, długo czekała na znak od Ciebie Aniele.
Wiedziała, że potrzebujesz czasu.
Czas płynie...

Ona nie zamierza Cię prosić o przyjaźń.
Jeśli sam jej nie dajesz - siła Jej intencji nie ma najmniejszego znaczenia.
Deklaracja Twoich niedawnych słów nie pokrywa się z rzeczywistością.
Przykro Jej.
Dobrowolnie zrezygnowałeś ze Niej jako kobiety ( nie ma o to żalu ), przyjaciela i człowieka.
Najtrudniej jest Jej przyjąć te ostatnie.
To boleśnie godzi w Jej jestestwo.
Cholernie!
Dla siebie samej straciła na wartości. Ale nawet jeśli coś w Niej umiera - nie złamie się.
Ty Ją tego nauczyłeś.
Wiesz o tym, prawda Aniele?

Wiesz też, bo na tyle Ją poznałeś, że ma cholernie wielką wiarę.
Dlatego cały czas, niezmiennie mocno wierzy w Ciebie.

Kiedyś Ty Jej dziękowałeś za to, że jest, że dała Ci nadzieję
w lepsze jutro.
Dziś Ona Tobie dziękuje Aniele,
za sekundy, minuty i godziny, że byłeś i nadal gdzieś jesteś.
Nawet jeśli w żaden sposób nie dla Niej, ale jesteś.
Zostawiłeś ślad na Jej drodze.
To jest najważniejsze.

Dotychczas padał deszcz, teraz się przejaśnia.
Wyjdzie słońce. Choć na chwilę.
Ona odbiera to jako Znak, że nawet po najgorszej ulewie świeci słońce.
Ona też podąża za Swoją Legendą.

Aniele, pamiętaj, że w Niej ( celowo nie pisze w sercu, bo to strasznie trywialne ) zawsze masz swoje miejsce - wszystko jedno gdzie - czy między nerkami czy też koło trzustki.
Cokolwiek zrobisz po przeczytaniu tego listu.
Już na zawsze.


Aniele, Ty wiesz i w głębi...Ona też wie.


Wszystkiego dobrego życzy i ciepło pozdrawia.


J. T. F. W.


PS.- Tak na koniec przypomniał Jej się pewien cytat. Pozwól, że przytoczy.
" Żegnając przyjaciela - nie płacz, ponieważ jego nieobecność ukaże Ci to, co najbardziej w nim kochasz".

Jak myślisz? To prawda?
Kiedyś czarowałam. Dziś uroki rzucam.
Avatar użytkownika
She
 
Posty: 77
Dołączył(a): N, 07.06.2009 20:16
Lokalizacja: Nie tam gdzie trzeba.

Następna strona

Powrót do Wasza twórczość